Ci, którzy spodziewali się, że ostatniej zniżce cen ropy naftowej towarzyszyć będzie wyhamowanie koniunktury na rynku węgla kamiennego, grubo się pomylili. Za tonę surowca płaci się dziś ponad trzy razy więcej niż w początkach 2007 r., a rekordy wciąż są bite. Akcje firm wydobywających węgiel należą do ulubionych typów strategów rynkowych. Co ważne, znakomita większość ekonomistów zgadza się, że do końca boomu zostało więcej czasu, niż minęło od jego rozpoczęcia.
Kiedy w latach pięćdziesiątych Mao Zedong wdrażał swój tragiczny w skutkach program budowy w całych Chinach tysięcy pieców hutniczych, wychodził z założenia, że przynajmniej paliwa do nich nigdy nie zabraknie. Pokłady węgla w ChRL wynoszą bowiem około biliona ton i są największe na świecie. Ale dziś spowodowane brakiem czarnego złota przestoje w chińskich hutach są na porządku dziennym. Państwo Środka jest od niedawna importerem netto węgla, a bezpieczeństwo jego dostaw stało się kwestią natury strategicznej. Jeszcze żywiej problem dyskutowany jest w Indiach, gdzie zdarzają się kilkudniowe przerwy w funkcjonowaniu elektrowni. Oba kraje rozwijają się tak szybko, że świat nie nadąża z dostarczeniem im surowca.
Ropa naftowa wprawdzie staniała do poziomów sprzed trzech miesięcy, ale w ujęciu historycznym wciąż jest bardzo droga. Podobnie gaz ziemny. W tej sytuacji węgiel, którego dostawy dodatkowo łatwiej jest zdywersyfikować, pozostaje bardzo atrakcyjną alternatywą, i to pomimo globalnego trendu ograniczania emisji gazów cieplarnianych.
Plany ekspansji
Tona węgla kamiennego w dostawie na październik (porty Beneluksu) kosztuje nawet 190 dolarów. Kontrakty na przyszły rok są o kilka dolarów tańsze. Indyjski koncern metalurgiczny JSW Steel poinformował, że od lipca 2008 r. do czerwca 2009 r. będzie kupował węgiel koksujący za średnią cenę 325 USD za tonę. Potężne grupy górnicze, chcąc skorzystać z najlepszej od wielu lat, a być może nawet dekad koniunktury, planują na kolejne miesiące ogromne inwestycje. Przedstawiona ostatnio strategia australijskiego giganta Rio Tinto zakłada podwojenie wydobycia węgla do 2015 r. Firma specjalizująca się w rudzie żelaza sprzedała w minionym roku 6,2 mln ton węgla koksującego i 24,4 mln ton innych rodzajów tego paliwa. Plany ekspansji ma też Xstrata, największy na świecie producent węgla energetycznego, ostatnio ukierunkowująca się również na rynek platyny. Coraz mocniej na węgiel stawia brazylijska Vale do Rio Doce. W krajach takich jak Rosja, Chiny, Australia podejmuje się ogromne projekty z udziałem państwa, mające ułatwić zagospodarowywanie złóż, których eksploatacja do niedawna zdawała się kompletnie nieopłacalna. - Węgiel przyćmiewa dziś ropę. W świecie ograniczonych możliwości zwiększenia produkcji i powolnego wzrostu dostaw ceny rosną, aż sprowadzą popyt do poziomu podaży - napisali w raporcie analitycy Goldman Sachs z Malcolmem Southwoodem na czele. Nierównowagę na rynku dobrze ilustrują dane z firmy transportowej Richards Bay, kontrolowanej przez południowoafrykańskich producentów. Jej zdolności przewozowe rozbudowano do 76 mln ton rocznie, ale wszystko wskazuje na to, że jej statkom uda się przewieźć zaledwie 57,6 mln ton. Więcej Anglo American, BHP Billiton i inne koncerny działające w RPA po prostu nie są w stanie dostarczyć.