Wzrost przewozu pasażerów z 258 mln w 2005 r. do 485 mln w 2030 r. - zakłada (w najbardziej optymistycznej wersji) master plan dla kolei, który Ministerstwo Infrastruktury przesłało w poniedziałek do konsultacji społecznych.

Ministerialni eksperci przyjęli dla narodowego przewoźnika trzy scenariusze do 2030 r. Pierwszy z nich przewiduje utrzymanie finansowania kolei na dotychczasowym poziomie. - To najgorszy scenariusz, bowiem przy obecnych nakładach na infrastrukturę kolejową modernizacja wszystkich linii trwałaby 150 lat - mówi Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR". W drugim założono wzrost nakładów, ale uznano, że nie starczy pieniędzy na budowę Kolei Dużych Prędkości (KDP). Trzeci scenariusz jest najbardziej optymistyczny. Według niego, w Polsce dynamicznie będzie się rozwijał rynek przewozów aglomeracyjnych i międzyaglomeracyjnych. Mają w tym pomóc właśnie KDP oraz dostosowanie najważniejszych linii do składów poruszających się z prędkością 200 km/h.

Skąd środki na modernizację? - Przewidujemy, że nakłady na utrzymanie infrastruktury kolejowej wzrosną z obecnych 0,25 proc. PKB do 0,3 lub 0,4 proc. PKB - mówi Juliusz Engelhardt, wiceminister infrastruktury. Dodaje, że większe będą też wpływy z opłat za uzyskanie dostępu do torów. W 2009 r. stawki dostępu mają wzrosnąć o 4,3 proc. dla przewozów towarowych oraz o 5 proc. dla pociągów pasażerskich. Wiceminister Engelhardt zapowiada też, że budżet państwa wyda więcej pieniędzy na dopłaty do utrzymania infrastruktury kolejowej. - W przyszłym roku kwota przekazana na ten cel wzrośnie o 30 proc. z 500 do 680 mln zł - mówi przedstawiciel resortu. W finansowaniu modernizacji mają także pomóc środki prywatne.

- Jeśli chcemy powstrzymać degradację infrastruktury kolejowej, to już w tym roku na jej utrzymanie trzeba by przeznaczyć co najmniej 1,5 mld zł - stwierdza Furgalski. Dodaje, że alternatywą jest pozbycie się przez Polskie Linie Kolejowe części nieużywanych torów.

Jego zdaniem, błędem jest podwyższanie opłat za dostęp do torów. - I tak mamy jedne z najwyższych stawek w Europie, przez co w 2007 r. transport kolejowy praktycznie się nie rozwijał - mówi Furgalski. Ekspert uważa, że jeśli rząd chce zwiększyć przewozy pasażerskie, musi odebrać dworce PKP. Przypomina, że w badaniu zleconym przez Międzynarodowy Związek Kolei, co drugi podróżny niekorzystający z pociągów powiedział, że zniechęca go do tego zły stan dworców. - Od lat PKP obiecuje poprawę. Pora coś z tym zrobić - mówi Furgalski.