Rozmowy między Brand Distillery z Londynu, który ma wyłączność na negocjacje w sprawie Polmosu Szczecin, a głównym wierzycielem tej firmy bankiem BGŻ utknęły w martwym punkcie. Były prowadzone od około miesiąca. Problem stanowi zadłużenie, które wobec banku wynosi ponad 15 mln zł, zaś łącznie około 50 mln zł. Anglicy są zainteresowani kupnem firmy, ale bez tak wielkich zobowiązań.
Resort Skarbu, który chce oddać 85 proc. akcji producenta Starki, wciąż nie ma pomysłu, jak wyjść z patowej sytuacji. Być może pod koniec miesiąca sam Aleksander Grad spotka się z Brytyjczykami. Tymczasem w przypadku Polmosu Szczecin istotny jest czas. Ubiegły rok firma mogła zaliczyć do udanych. Przychody wzrosły niemal dwukrotnie z 17 mln do prawie 30 mln zł. Nieco udało się zredukować stratę netto z 7 mln do 6,5 mln zł. Jednak już w I półroczu tego roku produkcja spadła o połowę. Na dodatek tylko przez nieco ponad miesiąc ważna jest jeszcze - przedłużona warunkowo - koncesja na prowadzenie składu podatkowego, co umożliwia handel alkoholem. Urząd celny zgodził się na przesunięcie terminu wygaśnięcia pozwolenia, właśnie ze względu na toczące się rozmowy. Bez niego szczeciński Polmos zbankrutuje.