Ministerstwo skarbu nadal zbiera oferty na zakup Stoczni Gdynia. Pierwotny termin ich nadsyłania minął dwa tygodnie temu. Żaden z dziesięciu zainteresowanych wtedy wstępnie podmiotów nie złożył jednak oferty na jej kupno.
Z informacji, które zdobyliśmy w resorcie, wynika jednak, że pojawiło się kilku nowych inwestorów. Wprawdzie termin nadsyłania ofert upływał w piątek, jednak po południu kierowane przez Aleksandra Grada ministerstwo - "na prośbę zainteresowanych firm", jak usłyszeliśmy - postanowiło wydłużyć ten okres do końca sierpnia. - Oznacza to, że do tego samego dnia przedłużyliśmy również wyłączność w negocjacjach dla ISD Polska - powiedział Maciej Wewiór, rzecznik resortu. Ukraiński gigant, który kontroluje już Stocznię Gdańsk, chciałby połączyć ją z zakładem w Gdyni i prowadzić ich wspólną restrukturyzację.
Domaga się jej Komisja Europejska, która mówi, że jeśli Polska nie przedstawi do 12 września planów naprawczych dla stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie, zakłady te będą musiały zwrócić pomoc, której państwo udzieliło im po naszym wstąpieniu do Unii. Od tego czasu minęły ponad 4 lata, a kwota udzielonej pomocy publicznej wyniosła 9 mld złotych. Zatem negatywna opinia KE w sprawie stoczni oznaczałaby ich upadłość.
Wygląda na to, że resort skarbu liczy się z takim rozwiązaniem. Świadczyć o tym może przedłużanie kolejnych terminów na składanie ofert kupna stoczni. Wygląda to na badanie rynku, na wypadek gdyby stocznie były prywatyzowane poprzez upadłość.
Tymczasem resort zapowiada, że po niedzieli chce jechać do Brukseli na rozmowy z przedstawicielami KE. W spotkaniach brać mają udział ISD oraz Mostostal Chojnice. Ta druga spółka jest zainteresowana przejęciem Stoczni Szczecińskiej Nowa i przedstawiła plan jej restrukturyzacji, który wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik nazwał niedawno "ciekawym rozwiązaniem" dla tego zakładu.