Czeska gospodarka nie jest przygotowana na to, by w bliskiej przyszłości przyjąć euro - stwierdził w wywiadzie dla portalu novinky.cz Robert Holman, członek władz banku centralnego Czech. Dodał też, że konwergencja gospodarki jego kraju z gospodarkami państw strefy euro nie osiągnęła jeszcze wystarczającego poziomu. Zdaniem Holmana, by Czechy mogły przyjąć unijną walutę, rząd w Pradze musi przeprowadzić wiele reform, szczególnie w dziedzinach rynku pracy i finansów publicznych.
Dobre perspektywy rozwoju
Holman uważa jednak, że proces dostosowywania czeskiej gospodarki do standardów strefy euro będzie postępować. Według niego, przez najbliższe lata wzrost PKB w Czechach, choć nieco zwolni, będzie większy niż w strefie euro. Przewiduje on (zgodnie z oficjalnymi prognozami banku centralnego), że PKB Czech zwiększy się w tym roku o około 4 proc. Inflacja ma, zdaniem Holmana, zmaleć do końca roku do 5 proc., a już w 2010 r. może ona wynieść blisko 2 proc. (w lipcu ceny konsumpcyjne wzrosły o 6,9 proc. w porównaniu do takiego samego miesiąca ub.r.). - Jestem optymistą, gdyż nasza gospodarka posiada dobre warunki rozwoju - stwierdził Holman.
Czas na sceptyków
- Mogę się ogólnie zgodzić ze słowami Roberta Holmana. Czeska gospodarka na pewno potrzebuje reform. Choćby zmian w systemie opieki zdrowotnej i ubezpieczeń społecznych, które wpłynęłyby na wielkość deficytu budżetowego. Potrzebna jest też reforma systemu podatkowego, szczególnie jego uproszczenie - stwierdził w rozmowie z "Parkietem" Miroslav Frayer, ekonomista z Komercni Banka. - Z pewnością przed przystąpieniem do mechanizmu ERM-2 należy dokonać reform - wskazuje Martin Pohl, ekonomista z PPF Asset Management.