Notowania złotego ustabilizują się, gospodarka skorzysta

Po dobrym pierwszym półroczu, w następnych miesiącach waluty państw Europy Środkowej, a więc i złoty, nie powinny się już umacniać. Ale nie będą też tracić

Aktualizacja: 26.02.2017 14:35 Publikacja: 25.08.2008 05:23

Analitycy rynku walutowego nie są dziś jednomyślni w sprawie zmian kursu złotego w krótkim okresie. Tych przewidujących zwyżkę jest mniej więcej tylu, ilu prognozujących spadek. Zgadzają się w jednym: ruch naszej waluty nie powinien być duży. A obecny poziom wydaje się optymalny.

W piątek za euro płacono 3,3045 zł. To o około 10 gr więcej niż na początku miesiąca. Jednak wcześniej cena euro zbliżała się już do 3,34 zł - w minionym tygodniu trend spadkowy został zahamowany. I wygląda na to, że na trwałe. Konsensus Bloomberga na koniec III kwartału i na koniec roku wynosi prawie dokładnie tyle, ile dzisiejszy kurs: odpowiednio 3,30 i 3,29 zł.

Analitycy przewidują, że również czeska korona będzie z końcem grudnia kosztować prawie tyle samo, co dziś (24,3 CZK/EUR). W tym czasie lekko osłabić ma się węgierski forint (z 234 do 240 HUF/EUR).

Spadek przez dolara

- Pierwszą przesłanką ostatniego osłabienia się złotego był silniejszy dolar. Poza tym wzmogły się obawy o wzrost w Europie Zachodniej, a co za tym idzie - także w Środkowej i Wschodniej - mówi Lucy Bethell, strateg Royal Bank of Scotland w Londynie.

Te czynniki zaważyły na sierpniowej deprecjacji wszystkich środkowoeuropejskich walut. W Czechach doszło poluzowanie polityki pieniężnej. - Najpierw były wypowiedzi szefa banku centralnego o możliwej obniżce stóp, potem sama obniżka, i to pobudziło inwestorów do zastanowienia się, czy coś podobnego nie zdarzy się w Polsce i na Węgrzech - wskazuje Agata Urbańska, ekonomistka ING Bank w Londynie.

Ale teraz traci dolar

Ostatnio jednak doszło do odwrócenia czynników osłabienia regionalnych walut. Po pierwsze, analitycy spodziewają się - krótkookresowego wprawdzie - osłabienia dolara.

- Półtora miesiąca temu ze strefy euro zaczęły nadchodzić dość słabe dane. Inwestorzy przekonali się, że problemy mają nie tylko Stany Zjednoczone. Ale my obawiamy się pojawienia się jeszcze gorszych danych właśnie z USA - mówi Agata Urbańska. - Przewidujemy, że do końca roku dolar osłabi się do 1,55 za euro. To daje miejsce także do wzrostu innych europejskich walut, w tym złotego.

Wśród czynników krajowych istotna jest odpowiedź na pytanie, jakie będą najbliższe decyzje Rady Polityki Pieniężnej.

Tegoroczne podwyżki stóp sprzyjały umocnieniu złotego. Do niedawna rynek spodziewał się, że bank centralny będzie jeszcze podnosił stopy procentowe. Jednak w ostatnich dniach oczekiwanie podwyżek stóp znacznie osłabło. Dowód? Trzymiesięczne kontrakty terminowe na stopy procentowe (tzw. FRA) są ostatnio tańsze, niż wynosiła trzymiesięczna stopa WIBOR, po której pożyczają sobie pieniądze banki. Oznacza to, że inwestorzy nie tylko nie spodziewają się podwyżek stóp, ale dopuszczają nawet możliwość ich obniżki.

Ich redukcja nie musi jednak oznaczać mocniejszej deprecjacji złotego. Równolegle bowiem do RPP politykę pieniężną zmienić może Europejski Bank Centralny. Część ekonomistów spodziewa się obniżki jego stopy refinansowej - o 1,75 pkt proc. niższej od naszej stopy referencyjnej - jeszcze jesienią.

Silny nie tylko złoty

Konkurencję dla złotego stanowić mogą niektóre waluty rynków wschodzących. Jako najciekawszą lokatę kapitału stratedzy wskazują forinta, który dotychczas cierpiał na wysokiej inflacji i niskim wzroście.

- Węgry będą mieć wyraźną dezinflację. A pamiętajmy, że forint jest stosunkowo niedowartościowany - mówi Barbara Nestor, strateg ds. rynków wschodzących w Commerzbanku w Londynie.

Niedawno opracowanie porównujące atrakcyjność forinta i złotego opublikował Goldman Sachs. Zdaniem jego analityków, nasza waluta nie będzie aż tak atrakcyjna jak węgierska. - Węgry mają lepsze perspektywy wzrostu. W Polsce wzrost będzie godziwy, ale już nie przyspieszy - uważa Istvan Zsoldos z Goldman Sachs. Wielką niewiadomą stanowi rubel, na którego kurs negatywnie wpływają malejące ceny surowców energetycznych, lecz który wciąż ma potencjał do wzrostu, gdyż w Jeśli chodzi o koronę, to - jak twierdzi Barbara Nestor z Commerzbanku - czeski bank centralny nie dopuści do żadnego umocnienia.

Z korzyścią dla wszystkich

- Czynniki wpływające na potencjalną aprecjację złotego i na jego deprecjację równoważą się - mówi Łukasz Tarnawa, ekonomista PKO BP. Kurs 3,3o złotego za euro wciąż jest korzystny z punktu widzenia polityki antyinflacyjnej. Nie jest to również kurs bardzo niebezpieczny z punktu widzenia większości eksporterów, gdyż zdążyli się oni do niego przystosować. - W ich wypadku nie sam poziom jest istotny, lecz dynamika dochodzenia do niego - przypomina Tarnawa.

Zdaniem ekonomistów, jeśli eksport wyraźnie osłabnie, to nie przez złotego, ale dla spowolnienia na Zachodzie. - Jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by martwić się o eksport - przekonuje Agata Urbańska. - Dłuższa stabilizacja złotego, ze wskazaniem na lekką aprecjację, powinna nastąpić w roku 2009. Powróci wtedy apetyt inwestorów na aktywa rynków wschodzących, a trwać będą wzrost produktywności i proces konwergencji z Zachodem - konkluduje Lucy Bethell z RBS.

W Azji o kursach decyduje ropa

Ceny ropy naftowej były zdecydowanie najważniejszym czynnikiem decydującym o kursach walut w azjatyckich emerging markets w ciągu minionych 18 miesięcy.

Analitycy Royal Bank of Scotland obliczyli, że kształtowanie się kursów tych walut aż w 66 proc. było zależne od cen ropy naftowej w Nowym Jorku. Notowania akcji na miejscowych giełdach były drugim co do ważności czynnikiem i w 26 proc. przyczyniały się do zmian notowań walut w stosunku do amerykańskie- go dolara. Teraz RBS zaleca inwestorom kupowanie południowokoreańskich wonów, a także indyjskich i indonezyjskich rupii, bo te waluty najbardziej skorzystają ze spadku cen ropy naftowej. Natomiast chiński juan, a także dolary z Singapuru i Tajwanu najbardziej umocniły się w pierwszym półroczu do dolara USA i dlatego w najbliższym czasie przy tańszej ropie ich kursy mogą spadać.

Niekorzystnie na kursy walut rynków wschodzących może wpływać inflacja, zwłaszcza że wiele banków centralnych nie może sobie z nią poradzić, przy tym mają ograniczone możliwości podnoszenia stóp. Na przykład w Indiach trudno o podwyżki, gdy połowa ludności żyje za mniej niż 2 dolary dziennie.

Mniejsze ryzyko podwyżek stóp

W tym tygodniu Rada Polityki Pieniężnej nie zmieni stóp procentowych - twierdzą praktycznie wszyscy analitycy rynkowi. Zdaniem ekonomistów, zmalało również ryzyko podwyżek stóp w kolejnych miesiącach.

Takie wnioski specjaliści wyciągają ze sprawozdania z lipcowego posiedzenia RPP. Zdaniem członków Rady, mocny złoty, przy niższych ostatnio cenach ropy naftowej, powinien sprzyjać ograniczeniu presji inflacyjnej w następnych miesiącach. Ponadto spadła dynamika wzrostu gospodarczego (w lipcu wzrost produkcji przemysłowej zmalał do 5,6 proc. rok do roku), co zapewne zmniejszy presję płacową, której obawia się Rada. W związku z tym istnieją podstawy, aby w końcu roku spodziewać się spadku inflacji. Jednak jeszcze w sierpniu może ona przekroczyć 5 proc. Dlatego większość analityków sądzi, że to skłoni RPP do jeszcze jednej lub dwóch podwyżek.

W tym roku RPP już czterokrotnie podnosiła główną stopę z 5 proc. na początku roku do 6 proc. obecnie. Rada w ten sposób starała się ograniczyć tempo wzrostu cen. Inflacja w lipcu osiągnęła 4,8 proc. Większość ekonomistów oczekuje, że wysoki wzrost cen będzie silnym argumentem dla tych członków RPP, którzy chcieliby zaostrzenia polityki pieniężnej.

- Spodziewamy się podwyżki we wrześniu - mówi Piotr Bujak z Banku Zachodniego WBK. Oprócz sierpniowej inflacji będą wtedy też znane dane o PKB za I kwartał.

Z kolei Urszula Sowa z Banku Millennium twierdzi, że podwyżka będzie raczej w październiku. - Wtedy zobaczymy, o ile inflacja zmniejszyła się po sierpniowym szczycie - argumentuje ekonomistka. Na październikowym posiedzeniu RPP będzie również dysponować nową projekcją inflacji, która jest jedną z istotnych przesłanek w decyzjach o stopach procentowych.

O tym, że podwyżka stóp nastąpi w październiku, jest również przekonana Monika Kurtek z Banku BPH. Zwraca uwagę na rosnącą inflację bazową, która może wówczas sięgać 4 proc. (w lipcu wynosiła 3,5 proc.).

Podwyżek nie przewidują natomiast analitycy Raiffeisen Bank Polska. - Na tzw. górce inflacyjnej już nie podnosi się stóp. Zwłaszcza że dochodzą wyraźne sygnały o hamowaniu gospodarki - mówi Marta Petka z Raiffeisena. Tłumaczy, że RPP myśli w długiej perspektywie, a zgodnie z ostatnią projekcją inflacja ma wrócić do celu RPP na poziomie 2,5 proc. za półtora roku.

Rynek nie obawia się zaostrzenia

Słabsze od oczekiwań dane o aktywności ekonomicznej sprawiły, że rynek przestał obawiać się podwyżek zaostrzenia polityki pieniężnej. Pokazują to notowania kontraktów terminowych na stopy procentowe. W tym roku ich stawki nieprzerwanie były wyższe niż bieżące stawki

WIBOR-u - to sygnał oczekiwań podwyżek stóp. W ostatnich dniach nastąpiło odwrócenie tej sytuacji.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy