Mniej niż połowa analizowanych przez nas spółek zwiększyła w II kwartale zysk netto. Gdybyśmy pod uwagę brali firmy, które poprawiły zyski (oprócz notujących wzrost zysku, także takich, które ograniczyły stratę lub zamieniły ją na zysk) to okaże się, że było ich nieznacznie więcej niż połowa. Najgorsza sytuacja pod tym względem jest w sektorze sprzedaży detalicznej dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku. Zaledwie 29 proc. przedsiębiorstw odnotowało wzrost zysków. Co trzeciej firmie udało się to w branżach wydobycia i przetwarzania metali, usług telekomunikacyjnych oraz produkcji żywności, napojów i alkoholi. Najlepiej pod tym względem wypadły sektory: banki, ropa i gaz oraz media, gdzie wzrostem mogło się pochwalić blisko dwie trzecie przedsiębiorstw.
Taka sytuacja może zapowiadać coraz większą polaryzację zachowań kursów spółek. Wyniki II kwartału potwierdzają przy tym, że kłopoty giełdy przybierają coraz bardziej fundamentalny charakter, związany z kondycją naszej gospodarki i wynikami spółek, a w mniejszym stopniu rynkowy, wynikający z niekorzystnego bilansu przepływów kapitału, wysokich wycen czy niestabilności rynków finansowych na świecie. Wielu analityków podtrzymywało mimo bessy wysokie wyceny akcji ze względu na korzystne prognozy zysków. Teraz mogą zacząć tracić ten argument z rąk. W perspektywie kolejnych miesięcy nie jest to pozytywna diagnoza. Okazuje się, że niskie współczynniki wycen na naszej giełdzie nie muszą oznaczać same w sobie, że akcje stały się atrakcyjne. Pogarszanie się wyników finansowych przekłada się na wzrost tych wskaźników. Pospieszne decyzje opierające się jedynie na takich przesłankach mogą się więc niedługo okazać nietrafne. To tłumaczy po części, dlaczego odrabianie strat na warszawskim parkiecie idzie tak opornie.
Tak dzielimy branże
Spółki są podzielone na branże na zasadach
zbliżonych do Global Industry Classification Standard (stosowanych przez firmy Standard & Poors oraz MSCI/Barra). W przydziale spółki do danej branży