W drugim kwartale liczba amerykańskich banków, które mają kłopoty z utrzymaniem się na powierzchni, wzrosła o 30 proc., do 117. To najwyższy poziom od pięciu lat. Łączne zyski sektora zmniejszyły się o 86 proc., do 5 mld dolarów, głównie z powodu czterokrotnego wzrostu (do 50,2 mld USD) rezerw na złe kredyty. Jeśli nie liczyć ostatniego kwartału ubiegłego roku, zyski sektora bankowego były w II kwartale 2008 roku najniższe od końca 1991 roku. Wartość kredytów niespłacanych przez okres dłuższy niż 90 dni zwiększyła się o 20 proc., do 162,9 mld USD.
Będzie jeszcze gorzej
Sytuacja będzie się pogarszać, gdyż kryzys finansowy, który jest pochodną załamania na rynku hipotecznym w USA, jeszcze nie osiągnął dna. Sheila Bair, szefowa Federal Deposit Insurance Corp (FDIC), agendy ubezpieczającej depozyty, jest przekonana, że na listę firm mających kłopoty trafią kolejne banki. - Nie uważamy, że cykl kredytowy odbił się od dna - oświadczyła podczas konferencji prasowej. Nie spodziewa się też, by banki szybko odzyskały dobrą kondycję. Odbudowa rezerw potrwa kilka kwartałów.
W tym roku w Stanach upadło już dziewięć banków, a wśród nich IndyMac Bancorp, którego aktywa wynosiły 32 mld dolarów. Konieczność wypłaty ubezpieczeń nadwątliła finanse FDIC, która ma do dyspozycji 45,2 mld dolarów. W październiku kierownictwo tej agendy rozważy możliwość zwiększenia składek wpłacanych na jej konto przez banki.
To zaś może jeszcze bardziej pogorszyć ich kondycję finansową. Niewykluczone, że instytucje angażujące się w ryzykowne kredyty zostaną obciążone wyższymi składkami, niż prowadzące bezpieczny biznes.