Początek notowań na warszawskim parkiecie nie zaczął się po myśli byczego obozu, który liczył, iż po pozytywnym zakończeniu wczorajszej sesji na Wall Street, gdzie główne indeksy S&P500 oraz DJIA zyskały odpowiednio +0,8% i 0,79%, z łatwością przyjdzie wyrwać się z ujemnej passy poprzednich dni. "Początek handlu w całej Europie był jednak inny od tych założeń. Do tego przyczyniły się obawy o kondycję sektora finansowego. Oprócz WIG20, którego otwarcie uplasowało się na poziomie 2.497 pkt, na minusie rozpoczęły parkiety niemiecki oraz francuski" - poinformował w komentarzu Marcin Stebakow, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Jego zdaniem, dla rodzimego indeksu, otwarcie poniżej bariery 2.500 pkt groziło kolejnymi spadkami, jednakże warszawskie byki szybko przejęły inicjatywę i w kilka chwil zdołały wydźwignąć indeks na kosmetyczne plusy.
W tym czasie pozostałe parkiety europejskie trwały w letargu pod poziomami zamknięcia z dnia wczorajszego, z którego wyrwała je dopiero publikacja danych makro z rynku amerykańskiego, którego tempo wzrostu Produktu Krajowego Brutto (PKB) wyniosło w 2Q 2008 roku 3,3%. Wcześniej Departament Handlu szacował, że tempo wzrostu PKB wyniosło 1,9%, a analitycy prognozowali, że wielkość ta wyniesie 2,7%.
Tak dobre dane przyczyniły się do wzrostu europejskich indeksów, wśród których DAX oraz CAC40 zyskały 1,2-1,5%. W tym okresie WIG20 znalazł się na poziomie 2.555 pkt, co stanowiło wzrost od początku notowań o 2,32%. "Był to dobry omen, który sprawił, iż w ciągu jednego dnia indeks grupujący największe spółki warszawskiego parkietu odrobił wcześniejsze trzydniowe straty" - podkreślił analityk.
Na zamknięciu WIG20 zyskał jeszcze kilka cennych punktów i ostatecznie zakończył dzień na poziomie 2.576,37 pkt notując zwyżkę o 2,52%. WIG zyskał 1,73% wzrastając do 40.149,89 pkt. Obrót na rynku akcji wyniósł wreszcie ponad 1,2 mld zł. (ISB)