W czerwcu rada nadzorcza zaaprobowała działania zarządu, zmierzające do wyjścia z nieudanej, z winy partnera, inwestycji joint venture w Chinach, rozpoczętej jeszcze w połowie 2005 roku. Macie wsparcie kancelarii prawnej Salans. Na jakim etapie jest ta sprawa?
Pracujemy nad warunkami ugody. Chcemy odsprzedać nasze udziały w XR Ropczyce partnerowi. Droga likwidacyjna byłaby dłuższa i kosztowniejsza, nie wspominając o arbitrażu. Partner już dawno zadeklarował, że odkupi nasze udziały, ale dzieje się to "w stylu chińskim", czyli ze zwłoką. Nie potrafię więc powiedzieć, kiedy ta sprawa się zakończy. Pewnym usprawiedliwieniem mogą być poważne kłopoty zdrowotne, które miał niedawno właściciel chińskiej spółki.
W związku z fiaskiem biznesu Ropczyce zawiązały ponad 30 mln zł rezerw, które obciążyły wyniki za 2007 rok. Ile pieniędzy jest do odzyskania?
Udział w joint venture opłaciliśmy 4 mln dolarów w gotówce i 6 mln dolarów w formie know-how. Aport technologiczny wpłynął na zwiększenie kapitałów w spółce, natomiast w momencie utworzenia rezerwy - na zmniejszenie. W rezultacie w ciągu dwóch lat kapitały z tego tytułu nie zmieniły się.
Jak zatem zamierzacie funkcjonować na chińskim rynku? Rok temu ruszyło tam Wasze przedstawicielstwo handlowe. Czy podejmiecie jeszcze próbę uruchomienia produkcji?