Panie Doktorze, czy to prawda, że znaczna część rodziców zaczyna planować karierę swojego dziecka już w przedszkolu?
Nie tylko od przedszkola, ale znacznie wcześniej, ponieważ żeby zapisać dziecko do renomowanego przedszkola, bardzo często młodzi zapobiegliwi rodzice muszą podjąć decyzję już na etapie ciąży. Ale, oczywiście, ta sama zasada dotyczy szkół podstawowych, gimnazjów, liceów, w związku z czym im wcześniej zaczyna się planować karierę, tym większe są szanse na dobrą szkołę.
Czym obecnie kierują się młodzi ludzie przy wyborze kierunków studiów?
Bardzo trudno jest znaleźć racjonalne wzory podejmowania decyzji przez studentów, ponieważ, jak się okazuje, bardzo często kierują się namowami kolegów albo jest to realizacja aspiracji rodziców.
Jeśli pyta się studentów o powody, dla których wybierają taki lub inny kierunek, to często wskazują na chwilowe mody, np. w danym sezonie przeczytali, że na Uniwersytecie Warszawskim jest dużo kandydatów na japonistykę i arabistykę, więc działa zasada owczego pędu. Powodem bywa także niewielka odległość uczelni od ich miejsca zamieszkania oraz koszt studiów. Poza tym większość uniwersytetów dopuszcza możliwość składania aplikacji na dowolną liczbę kierunków. Przyszli studenci składają podania na wszystkie możliwe kierunki i oczywiście na te wymarzone dostaje się niewielu, w związku z czym zazwyczaj lądują na kierunkach przypadkowych. Tak można wytłumaczyć fenomen popularności np. pedagogiki. Ponieważ studiowanie na tym wydziale wydaje się czymś bardzo łatwym, rezultat jest taki, że pedagogika przeżywa oblężenie, bo gdzieś ci wszyscy, którzy się nie dostali, muszą studiować. Fenomen popularności tego kierunku jest o tyle interesujący, że szkoły prywatne, analizując statystki, też otwierają kierunki pedagogiczne i mamy do czynienia z samonapędzającym się mechanizmem.