Bakalland po czterech kwartałach roku obrotowego, który zakończył się 30 czerwca, zanotował nieco ponad 189 mln zł przychodów. Mimo że były o 25 proc. większe niż przed rokiem, to mniejsze niż prognoza zarządu, która mówiła o ponad 200 mln zł. - Musieliśmy zrezygnować z kilku kontraktów zawartych wcześniej przez spółkę Polgrunt, którą przejęliśmy w ubiegłym roku. Nie były rentowne - tłumaczy prezes Bakallandu Marian Owerko. Jednocześnie zaznacza, że w raporcie skonsolidowanym nie zostały ujęte wyniki Bakallandu Ukraina, który wypracował 8,1 mln zł przychodów i prawie 0,5 mln zł zysku netto. - Nie opłaca nam się na razie audytować tej spółki, bo to koszt około 150 tys. zł, a więc pochłonąłby niemal jedną trzecią zarobku - dodaje Owerko.
Problemy z kursem złotego
Warto też zwrócić uwagę na rosnący eksport Bakallandu. Przychody ze sprzedaży za granicę przekroczyły 16 mln zł wobec nieco ponad 9 mln zł rok wcześniej. To również efekt przejęć, bo jak tłumaczy zarząd, na produkty np. Polgruntu, który produkuje zdrową żywność, jest spory popyt na innych rynkach. Bakalland na pewno rośnie szybciej niż rynek bakalii (stanowią obecnie 70 proc. jego sprzedaży), którego wartość w 2007 r. zwiększyła się o 8 proc. i wyniosła około 630 mln zł.
Wynik operacyjny powiększony o amortyzację (EBITDA) Bakallandu był z kolei wyższy od zakładanego. Wyniósł 18,9 mln zł wobec prognozowanych 17 mln zł. Był też o 52 proc. wyższy niż w poprzednim roku obrotowym. Dobry wynik operacyjny był możliwy do osiągnięcia m.in. dzięki silnemu złotemu. Firmie udało się zakontraktować surowce taniej, niż się spodziewała i mogła zwiększyć marże na sprzedaży.
Jednak to, co było korzystne no poziomie operacyjnym, negatywnie wpłynęło na zysk netto. Ten, choć wzrósł z 8,1 mln zł w roku obrotowym 2006/2007 do prawie 9,5 mln zł w minionym, to był niższy od zapowiadanego o milion złotych. Prezes Owerko podkreśla, że paradoksalnie czysty zarobek mógłby być wyższy o ten brakujący milion, gdyby nie większa sprzedaż eksportowa. W tym wypadku bowiem rosnący kurs złotego działał na niekorzyść spółki. Do tego doszły koszty zabezpieczenia ryzyka kursowego.