To był dziwny tydzień. Dwie pierwsze sesje upłynęły w sennej atmosferze i przy minimalnym obrocie. Wyglądało na to, że większość graczy postanowiła wziąć jednocześnie urlop. Sesja w środę rozpoczęła się w podobnych nastrojach. Jednak tego dnia przed południem coś się ruszyło. Podaż stała się aktywniejsza. Ceny szybko zaczęły spadać ponaglane przez graczy, którzy chcieli opuścić rynek, a niska aktywność im to uniemożliwiała. Mieliśmy do czynienia z efektem wąskiego gardła. Zbyt wielu chciało wyjść z rynku. Spadek cen był kontynuowany na początku sesji czwartkowej. Przez chwilę rynek terminowy zjechał pod poziom 2500 pkt, a więc zbliżył się do dołka bessy na mniej niż 100 pkt. Tu już popyt był mocniejszy, a podaży najwyraźniej się nie chciało. Większa aktywność popytu w okolicy minimum bessy nie była zaskakująca. Zaskoczeniem mogło być szybkie cofnięcie się podaży. Przewaga niedźwiedzi zniknęła, a popyt zaczął odrabiać straty. W tym czasie nastąpiło wybicie z małej formacji odwróconej głowy i ramion. Wzrost zaprowadził w piątek ceny w okolice szczytu sprzed tygodnia. Tu miała stoczyć się walka, której wynikiem miała być odpowiedź na pytanie, czy sens ma utrzymywanie krótkich pozycji. Kursy zbliżyły się do szczytu na odległość kilku punktów, ale nie został on naruszony. W końcówce popyt jeszcze raz spróbował, ale i tym razem się nie udało. Ten końcowy skok cen zawdzięczamy głównie lepszym od prognoz wartościom wskaźników Chicago PMI i nastrojów konsumentów w USA.
W trakcie piątkowej sesji pojawiła się wyczekiwana przez większość uczestników polskiego rynku finansowego wiadomość o dynamice rodzimego PKB w II kwartale. Prognozowano wzrost o 5,7 proc. Faktycznie był on nieco większy. Brak rozczarowania jest tu dość istotny. Odbiera on bowiem gołębiej frakcji argument za powstrzymaniem się z podwyżkami stóp procentowych. Obecnie zdania co do możliwości pojawienia się jeszcze jednej podwyżki stóp procentowych są podzielone. Nie ma konsensusu wśród analityków, czy RPP jeszcze raz zdecyduje się zacieśnić politykę pieniężną. Rządowe prognozy wzrostu gospodarczego pozostają optymistyczne, oczekuje się też, że najbliższa projekcja inflacyjna będzie nieco wyższa niż poprzednia. To czynniki, które będą wspomagać jastrzębie na październikowym posiedzeniu RPP.