Największe znaczenie na rynku surowcowym, gdzie handel toczył się na zwolnionych obrotach ze względu na obchodzone w USA święto pracy, miał wczoraj spadek cen ropy naftowej poniżej 111 USD za baryłkę, poziomu najniższego od czterech miesięcy. A miało być zupełnie inaczej - ropa miała zdrożeć ze względu na strach związany z atakiem huraganu Gustav.
Atak żywiołu na południowe wybrzeże USA był spodziewany po południu czasu amerykańskiego. Jeszcze z rana inwestorzy kupowali ropę, której cena doszła do 118 USD za baryłkę, a także gaz ziemny, bojąc się zniszczeń w instalacjach naftowych. Z czasem na rynek doszły jednak wieści, że Gustav słabnie i w efekcie ropa zaczęła tanieć. Kosztowała w pewnym momencie w Nowym Jorku już tylko 110,6 USD za baryłkę z dostawą w październiku, o 4,2 proc. mniej niż w piątek. Gaz ziemny staniał o prawie 6 proc., do 7,47 USD za jednostkę termiczną. W przypadku ropy to poziom najniższy od kwietnia, a gazu - od końca zeszłego roku. Spośród surowców wchodzących w skład indeksu CRB Futures handlowano wczoraj także miedzią oraz złotem i w obu wypadkach spadek cen wynosił około 2 proc. Należy go wiązać z sytuacją na rynku ropy, która zaowocowała zmniejszeniem się presji inflacyjnej. Nie handlowano m.in. towarami rolnymi.
Wczoraj indeksu CRB Futures nie obliczano, ale ze względu na dużą wagę surowców energetycznych, złota i miedzi z pewnością notowałby spadek. Nie zanosi się więc na poprawę koniunktury, po tym jak po minusowym zeszłym tygodniu sierpień indeks zamknął ze stratą 5,9 proc. W lipcu miał na minusie 10 proc.