Wczorajsza sesja na Wall Street rozpoczęła się od silnych spadków indeksów. Wyprzedaż ta doskonale wpisuje się w systematycznie pogarszającą się od połowy sierpnia sytuację techniczną. Konsekwencją tego może być powrót indeksów do lipcowych minimów, czyli do 1200,43 pkt w przypadku S&P 500, 10827,71 pkt w przypadku Średniej Przemysłowej oraz 2167,29 pkt w przypadku indeksu Nasdaq Composite.
Na chwilę obecną można jednak wątpić, czy ewentualna przecena przyjmie w najbliższych tygodniach bardziej gwałtowną formę. Po pierwsze dlatego, że przełamanie tych istotnych poziomów technicznych będzie wymagać nowych, a przede wszystkich silnych impulsów. Po drugie, logiczne (tylko czy rynek jest logiczny?) byłoby zaczekanie z decyzją o przełamaniu wsparć, a więc i z decyzją o zdecydowanej wyprzedaży akcji do czasu publikacji wyników za III kwartał. A więc do października.
Obecnie ryzyko testu lipcowych wsparć wydaje się szczególnie duże w przypadku rynku technologicznego. W połowie sierpnia Nasdaq Composite odbił się od linii bessy, poprowadzonej po szczytach z końca października 2007 roku i czerwca 2008 roku. Odbiciu temu towarzyszyło utworzenie świecowej formacji gwiazdy wieczornej. To wszystko uzupełniają inne, wygenerowane w ostatnich dwóch tygodniach, sygnały sprzedaży.
Z punktu widzenia analizy technicznej, ewentualny powrót do lipcowych wsparć nie jest groźny. Sytuacja mocno się skomplikuje dopiero w chwili, gdyby Nasdaq przełamał szeroką strefę popytową 2169-2215 pkt. Tworzą ją m.in. dołki z marca i lipca br. na wykresie dziennym.
Taki spadek oznaczałby bowiem utworzenie długoterminowej formacji głowy z ramionami, której lewe ramię tworzy szczyt z kwietnia 2006 roku, prawe szczyt z czerwca 2008 roku, a głowę szczyt z października 2007 roku. Realizacja tej formacji to spadek aż do 1650 pkt. Obecnie trudno sobie taki scenariusz wyobrazić.