W ciągu minionych 25 sesji średni kurs złotego względem euro i dolara wzrósł o 8,4 proc. To największy tego typu ruch od lipca 2001 r. Obecne globalne spowolnienie koniunktury jest najsilniejsze właśnie od 2001 r., a i dynamika wskaźników wyprzedzających koniunktury dla Polski również osiągnęła poziom widziany po raz ostatni 7 lat temu. Również spadek cen akcji w okresie minionych 14 miesięcy jest najpoważniejszy od lat 2000-2001. Na obecną sytuację rynkową trzeba więc patrzeć przez pryzmat doświadczeń z 2001 roku. Wtedy skok kursów walut względem złotego przełamujący walutową bessę trwał 10 tygodni i podniósł kurs obu głównych walut o średnio 15,1 proc., po czym ruch ten został prawie w całości skasowany przez następne 5 miesięcy i dopiero później rozpoczęła się trwała walutowa hossa. Oczywiście teraz zachowanie rynku nie musi być identyczne. Wydaje się w miarę oczywiste, że wyprzedaż złotego i innych walut rynków wschodzących jest po prostu funkcją umacniającego się dolara, które to zjawisko ma ścisły związek ze spadkiem cen surowców. Osobiście sądzę, że spadek cen surowców rozpoczęty w lipcu na razie osiągnął swe lokalne apogeum i do połowy października powinno dojść do odreagowania cen w górę (ropa powyżej 130 USD - w końcu jeśli sytuacja tak bardzo przypomina lato 2001, a w dodatku za 2 miesiące mamy wybory w USA, to można obawiać się ujawnienia się jakiegoś czynnika ryzyka geopolitycznego). Taka ewentualna korekcyjna zwyżka cen surowców ponownie osłabiłaby dolara względem euro (w końcu kwestia nacjonalizacji Fannie Mae i Freddie Mac czeka na swoje rozwiązanie), a zatem ponownie umocniłyby się waluty rynków wschodzących, w tym zapewne i złotego.
Na razie na osłabienie złotego zareagowały pozytywnie głównie małe i średnie spółki - jest wśród nich wielu producentów, dla których kursy walut stanowią jedną z głównych determinant rentowności. Ponieważ produkcja przemysłowa w przeszłości reagowała na zmiany kurs walut z opóźnieniem wynoszącym średnio około 4 miesiące, na wyraźniejszą poprawę wyników spółek trzeba będzie poczekać do I kwartału 2008 r.
SEB TFI