Eksperci alarmują, że Polska zbyt wolno wykorzystuje unijne fundusze przyznane nam na lata 2007-2013. Na dzisiaj Business Centre Club oraz Europejskie Centrum Przedsiębiorczości zapowiedziały konferencję prasową, na której mają przedstawić raport świadczący o dramatycznie niskim wykorzystaniu unijnych środków. Według obu organizacji, Polska w drugim roku od uruchomienia nowych programów pomocowych podpisała umowy na zaledwie 1 proc. środków.

- Ciekawe, jak to policzono? - zastanawia się Hanna Jahns, wiceminister rozwoju regionalnego. Jej zdaniem, według stanu na 5 września w bazie danych Krajowego Systemu Informatycznego podpisanych było 3024 umów o wartości (odpowiadającej części wspólnotowej) 3,07 mld złotych, co stanowi 1,5 proc. alokacji. Natomiast jeśli chodzi o płatności w ramach perspektywy 2007-2013, to do tej pory, według danych na koniec lipca, do beneficjentów trafiło 176 mln zł z puli środków przyznanych Polsce na lata 2007-2013. Jahns dodaje, że co prawda prognoza na 2008 r. przygotowana na potrzeby Ministerstwa Finansów przewiduje wydatki w wysokości około 8 mld zł, ale to nie jest jedynie suma unijnych pieniędzy przekazywanych beneficjentom. - W tej kwocie znajdują się zarówno dotacje rozwojowe wysyłane do urzędów marszałkowskich, jak i zaliczki dla beneficjentów - mówi wiceminister. Wyjaśnia, że środki przyznane przez UE w danym roku można rozliczać z KE w ciągu kolejnych trzech lat.

Jahns przypomina, że programy ze starej perspektywy finansowej też startowały bardzo wolno. - W 2004 r. nie było żadnych płatności, a w 2005 r. wykorzystano mniej niż 3 proc. - mówi Jahns. - Dopiero na koniec 2006 r. poziom zrealizowanych płatności skoczył do 40 proc. - kończy wiceminister.