Spadające ceny ropy, mniejszy popyt wewnętrzny i niższy wzrost cen w Europie Zachodniej - te między innymi czynniki przyczyniają się dziś do osłabienia presji inflacyjnych w gospodarkach Europy Środkowej. Właściwie we wszystkich krajach regionu banki centralne powinny jeszcze w tym miesiącu dostać do ręki poważne argumenty za poluzowaniem polityki pieniężnej. Wczoraj optymistyczne dane otrzymali Czesi.
Stopa inflacji spadła u naszych sąsiadów w sierpniu do 6,5 proc., z 6,9 proc. w lipcu. Czeski Bank Narodowy antycypował zniżkę, co pozwoliło mu przed miesiącem obniżyć główną stopę procentową. Jednak jej skala była większa, niż ktokolwiek się spodziewał.
Znów chodzi o paliwa
Spadek cen ropy o około 1/4 od połowy lipca, który spowodował zahamowanie inflacji w Europie Zachodniej, także w Czechach znacząco pomógł ograniczyć koszty transportu. W ciągu miesiąca paliwa staniały o 3,1 proc. Do tego doszedł spadek cen żywności (o 1,6 proc.) i to wystarczyło, by indeks cen konsumpcyjnych w ujęciu miesiąc do miesiąca minimalnie zniżkował (o 1/10 pkt proc.). W tej sytuacji do roli motora inflacji wróciły alkohol i wyroby tytoniowe.
Większość ekonomistów zgadza się, że inflacja zmalała w sierpniu także na Węgrzech i Słowacji. Konsensus agencji Dow Jones Financial mówi o obniżce odpowiednio z 6,7 do 6,5 proc. i z 4,8 do 4,7 proc. na Słowacji (dane podane zostaną kolejno w czwartek i środę). Węgry będą mieć ten atut w porównaniu z Czechami, że ich forint wciąż się umacnia, podczas gdy korona po zmianie przez bank centralny polityki monetarnej osłabiła się już o 3 proc.