W piątek surowcowy indeks CRB Futures dotarł do poziomu 367,7 pkt, najniższego od pierwszych dni lutego. Wczoraj wprawdzie lekko się podnosił, ale jedna sesja na plusie nie zmienia obrazu sytuacji.
Licząc od szczytu indeksu na początku lipca (wtedy rekordy biły m.in. notowania ropy naftowej) stracił on już ponad 22 proc. Barierę 20 proc. spadku, oznaczającą bessę, przełamał we wtorek w ubiegłym tygodniu. I z każdym kolejnym dniem schodził coraz niżej. Inwestorzy żyją w przekonaniu, że surowce mogą nadal tanieć, ponieważ coraz więcej światowych gospodarek ma kłopoty spowodowane kryzysem kredyto-
wym. Recesja jest prawdopodobna w USA, Europie i Japonii. Jedyną nadzieją jest utrzymanie się popytu w gospodarkach wschodzących, ale i one mogą mieć problemy ze znalezieniem chętnych na swój eksport.
Wczoraj drożał najważniejszy surowiec - ropa naftowa, która kosztowała w Nowym Jorku po 107,4 USD za baryłkę, o 0,6 proc. więcej niż w piątek. Spowodowane było to m.in. pojawieniem się na horyzoncie huraganu Ike. Notowaniom ropy, a także miedzi (wzrost o 1,5 proc.) i innych surowców przemysłowych, mógł też pomóc plan ratunkowy dla firm hipotecznych Fannie Mae i Freddie Mac, ogłoszony w niedzielę przez rząd USA. Część graczy może mieć nadzieję, że będzie on sprzyjać ożywieniu gospodarczemu. W ślad za ropą podrożało z kolei o 1,6 proc. złoto i nieco mniej srebro, które to kruszce są kupowane często jako polisa na wypadek przyspieszenia inflacji.
Indeks CRB Futures zyskiwał wczoraj 0,4 proc. i wynosił przed 18.00 naszego czasu 369,02 pkt.