Wtorek był kolejnym dniem spadku cen surowców. Aluminium jest już o 10 proc. tańsze niż przed miesiącem, a od szczytu sprzed zaledwie dwóch miesięcy jego cena spadła o ponad 20 proc.
Ceny wszystkich surowców ciągnie za sobą systematycznie taniejąca ropa naftowa. Popyt na surowce spada na skutek spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego na świecie. Cenom surowców nie sprzyja też umacnianie się kursu dolara, bo na rynku wyrażane są one właśnie w amerykańskiej walucie.
W najbliższym czasie możemy być świadkami zamykania hut aluminium, bo jego obecne ceny ledwie pokrywają koszty produkcji. Tona aluminium kosztuje teraz mniej więcej tyle samo, co w lutym, a ropa naftowa wciąż jest o jedną piątą droższa. Energia stanowi około 40 proc. kosztów produkcji aluminium. Średni koszt produkcji aluminium wynosi teraz 2600-2700 USD za tonę, a w Chinach nawet 2800 USD. W lipcu 20 chińskich hut zgodziło się zmniejszyć produkcję w celu oszczędzania energii i nie spowodowało to zwyżki cen tego metalu. Jego zapasy na giełdach i u producentów wystarczyłyby obecnie na pokrycie światowego popytu przez 12,3 dnia, przy pięcioletniej średniej na poziomie 8,8 dnia.
Wczoraj po południu za tonę aluminium w kontraktach trzymiesięcznych płacono na Londyńskiej Giełdzie Metali 2611 USD, o 41 USD mniej niż na zamknięciu w poniedziałek. W miniony wtorek na zamknięciu sesji aluminium kosztowało w Londynie 2695 USD za tonę, a 11 lipca padł tam rekord ceny tego metalu na poziomie 3317 USD.