Mniejsze spółki znów zaczęły wykazywać słabość

Miłe złego początki - to krótka charakterystyka ostatnich giełdowych dni. Mimo że to największe firmy są najbliżej tegorocznego dołka, to z punktu widzenia przyszłej koniunktury martwi głównie przebieg zdarzeń w segmencie mniejszych przedsiębiorstw. Zarówno mWIG40, jak i sWIG80 wróciły poniżej szczytów z przełomu lipca i sierpnia. To zapowiada koniec odbicia w tych segmentach giełdy

Aktualizacja: 26.02.2017 12:52 Publikacja: 13.09.2008 04:52

Od lipcowego dołka najbardziej zyskał mWIG40 - ponad jedną dziesiątą. Głównie dzięki walorom średnich spółek WIG wciąż pozostaje wyraźnie, bo 4,6 proc., ponad tegorocznym minimum. sWIG80 jest niecałe 4 proc. powyżej niego, a WIG20 jedynie 2 proc.

Słabość największych spółek z naszej giełdy jest sporym zaskoczeniem, bo jeszcze kilka tygodni temu to w nich widziano liderów rynku. Wysoka płynność, jaką oferowały ich papiery w połączeniu z odpornością na rysujące się na horyzoncie spowolnienie naszej gospodarki miały zapewnić im mocną pozycję. Powrót obaw przed bankructwami w sektorze finansowym, który przyczynił się do pogorszenia klimatu na światowych parkietach, zanegował takie założenia.

Ucieczka inwestorów z rynków wschodzących, będąca pochodną z jednej strony załamania się cen surowców, z drugiej sygnałów potwierdzających zwalnianie tej grupy gospodarek, odcisnęła piętno na kondycji naszych blue chips. Uwagę zwracały dane dotyczące spadku w II kwartale tempa rozwoju gospodarek tureckiej i czeskiej do poziomu najniższego odpowiednio od 6 lat (1,9 proc.) i 4 lat (4,6 proc.) czy najmniejszy wzrost produkcji przemysłowej w sierpniu w Chinach od 6 lat (12,8 proc.).

Korzystnie wypadły jedynie dane o wzroście brazylijskiej gospodarki, który sięgnął 6,1 proc. W tym kraju bank centralny zaostrzył politykę pieniężną, co zapowiada ochłodzenie koniunktury.

Finanse słabe czy silne

Mimo że to WIG20 jest najbliżej przełamania lipcowego dołka i wysłania sygnału kontynuacji bessy w segmencie największych spółek, to ostatnie dni najbardziej pogorszyły obraz małych i średnich przedsiębiorstw. To one w ostatnim tygodniu najbardziej traciły - mWIG40 poszedł w dół o 2,3 proc., a sWIG80 o 2,7 proc. wobec 2-proc. zniżki WIG20. W efekcie zarówno mWIG40, jak sWIG80 spadły poniżej szczytów z przełomu lipca i sierpnia. Wyjście ponad nie w początkach tego miesiąca zapowiadało podtrzymanie korzystnej tendencji w tej grupie spółek. Teraz takie oczekiwania stanęły pod znakiem zapytania.

Obawy o przyszłość są tym bardziej uzasadnione, że wydarzenia od połowy lipca na wykresach obu indeksów - mWIG40 oraz sWIG80 - rozgrywają się w specyficznych miejscach. Pierwszy z nich w I połowie lipca spadł poniżej dołka z czerwca 2006 r., drugi - poniżej szczytu z maja 2006 r. To potwierdzało słabość rynku i zapowiadało dalszy ruch w dół. Przed ostatnie dwa miesiące obserwowaliśmy próby zanegowania tych złych sygnałów. Zwyżka z początku września dawała na to nadzieje. Jednak kolejne dni znacznie zmniejszyły na to szanse. Ostateczne rozstrzygnięcie nadal jednak nie zapadło. Oba indeksy utrzymały się ponad krótkoterminowymi liniami trendu. W obecnej sytuacji ich przełamanie będzie należało traktować jako zapowiedź powrotu do bessy.

Nasza giełda pozostaje ślepo wpatrzona w światowe rynki. W ich zachowaniu wciąż trzeba szukać klucza do rozszyfrowania przyszłej koniunktury. Uwaga inwestorów koncentruje się znów na branży finansowej. Przywiązywanie jednak do niej zbyt dużego znaczenia może prowadzić do mylnych wniosków. Potwierdza to porównanie zmian indeksów branżowych w tym miesiącu. To nie spółki finansowe decydują o tym, że S&P 500 traci blisko 3 proc. Największy wpływ na to mają koncerny paliwowe, których kapitalizacja obniżyła się o blisko jedną dziesiątą, czyli ponad 130 mld USD. Jednak zaraz po nich, z ponad 6-proc. zniżką, która zmniejszyła kapitalizację sektora o przeszło 100 mld USD, jest branża technologiczna. Natomiast sektor finansowy jest na poziomie z końca sierpnia.Okazuje się więc, że mimo niekorzystnych doniesień z branży finansowej, to w dużym stopniu dzięki niej S&P 500 nie spadł jeszcze poniżej lipcowego minimum. Trzy inne kluczowe dla kondycji amerykańskiej giełdy sektory też pozostają ponad lipcowym dołkiem. Są to branże: ochrony zdrowia, dóbr konsumpcyjnych niewrażliwych na wahania koniunktury oraz przemysłowa. Kapitalizacja firm z każdej z nich przekracza 1 bln USD, czyli ponad jedną dziesiątą obecnej wartości rynkowej wszystkich spółek z S&P 500. Pojawia się więc pytanie, czy cieszyć się, że S&P 500 utrzymuje się ponad tegorocznym dołkiem mimo dwóch prób jego przełamania (5 i 11 września), czy też martwić się, że notowania w branży technologicznej kontynuują bessę. To szczególny sektor. Spółki są wrażliwe na zmiany koniunktury gospodarczej. Dlatego osłabienie ich kursów można traktować jako wyraz obaw przed tym, jaki będzie stan amerykańskiej gospodarki w najbliższej przyszłości. Równocześnie warto przypomnieć ważną zasadę, że w bessie oznaką siły rynku jest nie obrona wsparcia, a pokonanie oporu. Ważne jest też to, że wrześniowe pogorszenie nastrojów obejmuje szerokie spektrum branż - zniżkują walory z 7 na 10 głównych sektorów, na jakie dzieli się firmy z S&P 500.

Kolejna porcja złych danych

Takie myślenie znajduje potwierdzenie w ostatnich danych makroekonomicznych. Fatalnie wypadła sierpniowa sprzedaż detaliczna w Ameryce. Nie może to dziwić, skoro od kilku miesięcy rynek pracy wykazuje znaczny regres. Potwierdziły to dane o liczbie nowych bezrobotnych za poprzedni tydzień. Już ponad 3,5 mln osób pobiera zasiłki za bezrobotnych, najwięcej od jesieni 2003 r. W sierpniu sprzedaż detaliczna zwiększyła się o zaledwie 1,6 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2007 r. To najsłabsze tempo od listopada 2002 r. Odliczając sprzedaż aut jest lepiej - wzrost sięga 5,5 proc., ale drugi kolejny miesiąc słabnie. Wciąż w czarnych barwach rysują się perspektywy rynku nieruchomości - w sierpniu dalej rosła liczba domów podlegających zajęciu w wyniku niespłacania kredytów hipotecznych. Było ich w ubiegłym miesiącu aż 304 tys.

Szczególnie interesujące były dane na temat wzrostu cen na poziomie producentów (PPI). Spadek presji inflacyjnej był przesądzony, ale niewiadomą było to, w jakim stopniu wcześniejszy wzrost cen paliw i żywności będzie przekładał się na bazowe miary inflacji. Okazało się, że w tym względzie nie ma poprawy. Dynamika wzrostu podniosła się do 3,6 proc. Ostatni raz tak wysoka była po koniec 1991 r. To podtrzymuje ryzyko, że w USA stopy będą podnoszone. Co dla nas jeszcze ważniejsze, restrykcyjny ton w sprawie polityki pieniężnej utrzymuje też Europejski Bank Centralny, który w miesięcznym biuletynie wyraził przekonanie, że niższe ceny ropy naftowej nie wystarczą do rozwiązania problemu nadmiernej inflacji. To wszystko skłania do utrzymania pesymistycznej opinii o perspektywach naszej giełdy.

Nieudany koniec tygodnia na GPW

Warszawska giełda zaczęła ostatni tydzień z animuszem,

skończyła w kiepskich nastrojach. WIG przełamał w czwartek barierę 39,5 tys. pkt, związaną z dołkiem z 27 sierpnia. To ostatnie wsparcie, chroniące przed atakiem na tegoroczne minimum położone na wysokości 37,5 tys. pkt. Na ostatniej sesji tygodnia nasz rynek stanął przed szansą anulowania tego sygnału sprzedaży po tym, jak amerykańska giełda obroniła się

w czwartek przed przeceną. Odreagowanie wypadło jednak blado. To potwierdza pesymistyczne przewidywania. Najbardziej prawdopodobnym wariantem na najbliższy czas jest udany atak na lipcowy dołek, a potem zejście w rejon 36 tys. pkt.

mWIG40 i sWIG80 znów w opałach

Jeszcze w początkach tego miesiąca akcje mniejszych spółek dawały nadzieję na kontynuację zwyżki. Ostatnie dni znacznie zmniejszyły szanse na realizację takiego scenariusza. Ani mWIG40, ani sWIG80, nie zdołały się utrzymać powyżej szczytów z przełomu lipca i sierpnia, które zostały pokonane dwa tygodnie temu. W efekcsygnał kupna. W jego miejsce pojawia się rozczarowanie, że wypadki nie toczą się po myśli posiadaczy akcji. Brakuje oznak, że bessa w tym segmencie giełdy się zakończyła, więc większość inwestorów poprawę koniunktury traktuje zapewne jako jej korektę. Mogą więc szybko wychodzić z rynku.

Byki na S&P 500 walczą o życie

We wrześniu już dwa razy byliśmy świadkami próby przełamania lipcowego dołka na S&P 500. W pierwszym przypadku

- z 5 września - wystarczyło zbliżenie się do tego wsparcia, by kupujący się ożywili. Odbicie jednak nie wypadło imponująco. To zapowiadało kolejny atak na tę kluczową w średnim terminie barierę. Mieliśmy go w czwartek. Indeks naruszył wsparcie, ale ostatecznie znów się od niego odbił. To potwierdza, jak duże ma ono znaczenie. Rangi dodaje mu jeszcze bardzo duża

aktywność inwestorów na sesjach z tego miesiąca. Bez względu, jakie będzie końcowe rozstrzygnięcie, gdy już zapadnie, można oczekiwać silnego ruchu. Jeśli w dół, to do 1100 pkt.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy