W życiu szybko przyzwyczajamy się do pewnych rzeczy, traktując je jako oczywiste. Dla każdego zagorzałego kibica sportowego jest na przykład jasne, że mistrz Polski w piłce nożnej nie gra w Lidze Mistrzów. Nie czas tłumaczyć dlaczego - tak po prostu jest i już! Do niedawna jasne także było, że jesteśmy światową potęgą w pływaniu. Igrzyska Olimpijskie w Pekinie niestety brutalnie zweryfikowały ten powszechny pogląd. W tym przypadku to, co wydawało się "oczywistą oczywistością", okazało się nieprawdą.
Z podobnym zjawiskiem spotykamy się w gospodarce - jest wiele rzeczy, do których jesteśmy przyzwyczajeni do tego stopnia, że wydają się nam niezmienne. Tymczasem rzeczywistość, podobnie jak w przypadku naszych pływaków, coraz częściej weryfikuje te oczywistości. Na początek przykład pozytywny. Ostatnie lata przyzwyczaiły nas na przykład do tego, że w Polsce mamy wysokie bezrobocie. Niemal automatycznie powtarzaliśmy, że "u nas nie ma roboty", "znaleźć teraz pracę to cud" czy "kto pracuje, to niech siedzi cicho i się cieszy". Tymczasem stopa bezrobocia spadła o więcej niż połowę (i dalej spada), praca coraz częściej szuka pracownika a nie na odwrót, a pracodawcy muszą podnosić wynagrodzenia w obawie przed utratą ludzi. W towarzystwie już nie wypada narzekać na brak pracy.
Kolejnym przykładem upadłej oczywistości niech będzie dolar. Przez wiele lat ten zielony banknot kojarzył się nam z dobrobytem - trzeba przyznać, że to skojarzenie odziedziczone jeszcze po PRL-u. Ostatnio jednak legenda dolara została skutecznie pogrzebana - kolejne negatywne rekordy kursowe zarówno wobec euro, jak i złotego szybko uczyniły z dolara miniony symbol bogactwa.
Przyzwyczailiśmy się też do tego, że w Polsce wszystko można kupić taniej niż na tak zwanym Zachodzie. Ten "Zachód" to dzisiaj po prostu stare kraje Unii Europejskiej, której my także jesteśmy już członkami. Niestety, dla naszych portfeli, proces wyrównywania się cen w ramach Unii nie jest jedynie teorią ekonomiczną i da się go zaobserwować w praktyce. Nie jest na szczęście tak źle, jak prorokowali eurosceptycy i ceny w Polsce po integracji nie zrównały się natychmiast z cenami na przykład w Niemczech. Wciąż wiele dóbr (przede wszystkim żywność) pozostaje u nas tańsza niż w Europie Zachodniej, ale ceny niektórych produktów, a także usług potrafią być nawet wyższe niż na Zachodzie. Wymienić tu można na przykład niektóre samochody, sprzęt komputerowy czy usługi biur podróży. Czasem planując większy zakup (w przypadku drobnych codziennych zakupów raczej się nie opłaca) warto więc sprawdzić za pośrednictwem internetu, czy taniej nie będzie jakieś kilkaset kilometrów na Zachód. Do niedawna rzecz nie do pomyślenia!
Sposób myślenia na temat pewnych zjawisk gospodarczych muszą też zmienić ekonomiści, którzy prowadzą bardziej zaawansowane badania. Dobrym przykładem jest to, co wydarzyło się ostatnio na giełdzie. Do tej pory panowała opinia (poparta licznymi badaniami), że giełda stanowi bardzo dobry barometr koniunktury gospodarczej - na podstawie zmiany indeksów, z określonym wyprzedzeniem można było przewidywać zmiany trendu w realnej gospodarce. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały jednak, że sytuacja na giełdzie może kształtować się w całkowitym oderwaniu od tego, co dzieje się w gospodarce. Spadki cen akcji związane były z wydarzeniami na globalnym rynku finansowym i miały miejsce w czasie, gdy w naszej gospodarce panowała bardzo dobra koniunktura.