"Świat nie stracił zaufania do największych instytucji finansowych, ale do instrumentów strukturyzowanych, które one emitowały. Rynek tych instrumentów nie był płynny, w związku z tym, jak się okazało, że modele ich wyceny źle szacowały ryzyko, ceny się załamały i rozpoczął się okres zmniejszania dźwigni czy sprzedaż aktywów" - powiedział Sławiński w wywiadzie dla TVN CNBC Biznes.
Według niego, w tej właśnie części Polska jest poszkodowana. Co prawda, nie został dotknięty nasz system finansowy, ale odczuł to złoty, a kurs walutowy zaczął się mocno wahać. Sławiński uspokoił jednak, że Polsce tak duży kryzys, jaki obserwujemy w USA, nie grozi.
"Baza kapitałowa naszych banków jest taka, że na pokrycie ewentualnych strat mają kapitał. Poza tym, nasze banki nie emitowały instrumentów strukturyzowanych i z tego tytułu strat mieć nie będą" - wyjaśnił Sławiński.
Członek RPP dodał także, że kryzys za oceanem nie dotyczy wszystkich instytucji finansowych, ale głównie banków inwestycyjnych, które sprzedały zbyt dużo instrumentów ryzykownych.
W niedzielę trzeci największy bank inwestycyjny w USA, Merrill Lynch, uciekając przed upadłością zgodził się na przejęcie przez Bank of America (BoA) za 50 mld USD. Po ogłoszeniu tej decyzji oraz wycofaniu się z rozmów o pomocy przez brytyjski bank Barclays, bankructwo zapowiedział inny amerykański gigant inwestycyjny - Lehman Brothers. (ISB)