inwestor giełdowy
Rynek jest mocno
rozchwiany. Sam nie patrzę na całą giełdę, tylko na wybrane spółki. Jeśli
widzę, że któraś z nich ma duży potencjał, to wtedy w nią inwestuję. Jeśli firma traci w moich oczach,
to z niej wychodzę.
Alan Greenspan,
były szef Fed
Doświadczamy kryzysu, który zdarza się raz na 100 lat. Zanim się skończy,
mogą nastąpić bankructwa jeszcze innych dużych firm. Nie wierzę, że nie
będzie to miało realnego wpływu na światową
gospodarkę. cnn.com
Jean-Claude Trichet,
prezes EBC
Europejski Bank
Centralny kontynuuje
monitorowanie warunków na Dominique Strauss-Kahn, szef MFW
Straty sektora finansowego z powodu kryzysu subprime wyniosą 1 bilion USD. To, co się dzieje, zgodne jest z naszymi wcześniejszymi ocenami. Konsekwencje nie zakończyły się, jeszcze wiele się wydarzy. PAP/Bloomberg
Pytania do...
Tomasza Koraba, wiceprezesa
i zarządzającego w Opera TFI
Na parkiecie polała się krew - warto już kupować?
Ja bym jeszcze nie wyciągał rąk po akcje. Za dużo jest niewiadomych.
Ile jeszcze indeksy spadną - nie wiadomo nigdy. Co więc musi się wyjaśnić?
Musimy wiedzieć, co jeszcze pójdzie w dół - w kogo trafią odpryski upadku Lehman Brothers. Najważniejsza jest kwestia papierów dłużnych emitowanych przez ten bank. Lehman Brothers ich już pewnie nie spienięży. Pytanie, kto ma ich dużo i kto przez to dużo na nich straci.
Mają je pewnie fundusze hedgingowe...
Dokładnie tak. Zapewne będą teraz szybko likwidować te pozycje. To z kolei najpewniej wywoła efekt kuli śnieżnej - papiery będą tanieć w zawrotnym tempie. Straty ich posiadaczy będą w takim samym tempie rosnąć.
W kogo jeszcze mogą trafić te odpryski?
We wszystkich. Bankructwo Lehman Brothers tylko dolewa oliwy do ognia, który pali się już od dawna. Chodzi o dostępność kredytów - i tych konsumenckich, i hipotecznych, i dla firm. Już teraz przecież amerykańskie kredyty hipoteczne są najdroższe od wielu lat, i to mimo że stopy procentowe stoją w miejscu.
Jak upadek Lehman Brothers zmieni podejście do inwestowania? Gdy pozytywnie rozstrzygną się wspomniane przez Pana niewiadome, inwestorzy z większym optymizmem będą patrzeć na akcje?
Jest spora szansa, że to jest to, na co czekał rynek. To bankructwo może na dłuższą metę oczyścić atmosferę. Mamy dobre ku temu warunki: tanieją surowce, presja płacowa spada, po pożarze na rynkach finansowych zostanie wkrótce już tylko popiół. Inwestorzy mogą za chwilę uznać, że nie ma już trupów w szafach - bo nie ma już szaf.
Wiesława Rozłuckiego,
byłego prezesa GPW
Na warszawskiej giełdzie inwestorzy masowo wyprzedają akcje. Czy to już panika?
Nie podzielam takiej opinii. Uważam, że obecne spadki mają fundamentalne podstawy. Bankructwo Lehman Brothers, przejęcie Merrill Lyncha i kłopoty AIG - to aż nadto wystarczające powody do wyprzedaży akcji, również w Warszawie. W tej sytuacji to, co się dzieje na GPW, trafnie oddaje nastrój inwestorów.
Skoro reakcje są trafne, to czy należy spodziewać się dalszych zniżek?
Niekoniecznie. Dzisiejsze spadki są znaczne, ale wiadomo z jakiego powodu. To typowa reakcja na negatywne informacje.
Jak zatem może wyglądać sytuacja w najbliższych tygodniach i miesiącach?
Jeśli nie będzie kolejnych negatywnych i nieoczekiwanych zdarzeń, to na warszawskiej giełdzie powinna nastąpić stabilizacja. Na razie główną przyczyną spadków są kłopoty międzynarodowych instytucji finansowych. Stan polskiego rynku nadal jest dobry.
Czy w tej sytuacji warto kupować akcje na warszawskiej giełdzie?
Moim zdaniem, to dobry moment do rozpoczęcia kupowania akcji. Ich kursy są wystarczająco niskie, aby podjąć taką decyzję. Nie oznacza to oczywiście, że za trzy miesiące będziemy mieć już wyceny powyżej obecnych kursów. W czasie bessy nie należy jednak czekać na moment odbicia, bo może się okazać, że przegapiliśmy najlepszy czas do zbudowania dobrego portfela akcji.
W długiej perspektywie jestem przekonany, że zakupy przyniosą dodatnie stopy zwrotu. Kupować trzeba stopniowo. W krótkim okresie mogą występować jeszcze jakieś spadki, zwłaszcza jeśli pojawią się istotne i niespodziewane zdarzenia, czego nigdy nie można wykluczyć.
Wojciecha Kwaśniaka, byłego szefa nadzoru bankowego
Jaki może być wpływ upadłości Lehman Brothers na sytuację amerykańskich banków?
Banki inwestycyjne nie przyjmują depozytów. Ale na dużą skalę emitują strukturyzowane instrumenty dłużne. W tym wypadku chodzi o papiery powiąTeraz należy obserwować, jak znaczący będzie wpływ tego przypadku i innych podobnych na konieczność odpisów w związku z utratą wartości tych papierów oraz na wyniki sektora bankowego nie tylko w Ameryce, ale w szczególności w Europie. Przykład amerykański pokazuje, że jeśli ktoś źle zarządza ryzykiem, to bez względu na długą tradycję działania naraża się na problemy.
Dlaczego władze USA nie udzieliły pomocy Lehman
Brothers, jak było np. przy Bear Stearns?
Bank faktycznie starał się o taką pomoc. A jeśli jej odmówiono, to widocznie uznano, że koszty dla jego wierzycieli będą ponoszone w dużej mierze poza Ameryką.
Jakie mogą być konsekwencje dla naszych banków?
U nas banki ciągle działają, jakby na świecie nic się nie stało. Są cały czas bardzo ekspansywne. Myślę, że już wkrótce będą musiały zweryfikować swoje strategie. Trzeba też będzie obserwować, jak ta sytuacja wpłynie na siłę międzynarodowych instytucji, które są inwestorami wybranych polskich banków.
Jeremy?ego Stretcha, stratega Rabobanku International
Wczoraj nastroje na giełdach całego świata determinowane były przez informacje z sektora bankowego w USA. Jak długo jeszcze amerykańskie banki określać będą sytuację na rynkach?
To prawda, że w ostatnim tygodniu mieliśmy do czynienia z zalewem pesymistycznych wiadomości z rynku amerykańskiego. Pełnią one funkcję swego rodzaju katalizatorów nastrojów inwestorów. Ale z drugiej strony Fed i władze w ogóle robiły w tych dniach wszystko, co można, by pokazać, że nie pozwolą na destabilizację sektora bankowego. To może zaprocentować.
Na europejskich giełdach panowała większa nerwowość niż na amerykańskich. W USA inwestorzy są bardziej opanowani?
Rzeczywiście, giełdy w Europie otworzyły się dużymi spadkami indeksów. To, że zaczynają one wcześniej, sprawia, że biorą na siebie ciężar porannych informacji.
Kiedy, Pana zdaniem, skończy się bessa?
Nerwowość będzie się utrzymywać. Musi nadejść jeszcze trochę niekorzystnych informacji z USA. Jednak z każdą kolejną jesteśmy bliżej końca tego niedobrego okresu. Sądzę, że spadki mogą skończyć się na przełomie I i II kw. 2009 r.
WIG20 poniżej lipcowego dołka
Zniżka z wczorajszej sesji sprowadziła notowania WIG20 poniżej lipcowego minimum. To zły znak dla całej naszej giełdy, zapowiadający, że taki sam scenariusz stanie się udziałem WIG, indeksu opisującego notowania szerokiego grona giełdowych spółek. Fatalnie wypadają nadal rynki wschodzące. Szkodzi im zarówno globalne spowolnienie gospodarcze, które przekłada się na kondycję ekonomiczną państw rozwijających się, jak również wyprzedaż surowców oraz generalny odwrót od ryzykownych aktywów. Obecna na wykresie MSCI EM (indeks rynków wschodzących) formacja głowy z ramionami zapowiada zniżkę indeksu w okolice 730 pkt,
z 840 pkt obecnie. O obronę wsparcia w postaci tegorocznego minimum wciąż walczy amerykański S&P 500. Nie przełamał go też jeszcze europejski DJ Stoxx 600.