Uczestnicy OFE tylko w poniedziałek stracili około 1 proc. swoich przyszłych emerytur. Najmniej na wartości straciła jednostka Allianz OFE - 0,83 proc. Najsłabiej wypadł OFE Polsat - jego jednostka zniżkowała 1,36 proc.
Wówczas w ciągu dnia WIG20, indeks warszawskich blue chips, tracił nawet 4,8 proc. To trzeci największy tegoroczny spadek - gorzej było tylko na dwóch sesjach w styczniu. To echo przede wszystkich weekendowych informacji zza oceanu - bankructwa Lehman Brothers, przejęcia Merrill Lynch przez Bank of America oraz kłopotów finansowych AIG.
W poniedziałek WIG20 ostatecznie stracił 3,8 proc. We wtorek - 3,6 proc. Tego dnia aktywa OFE stopniały w nieco mniejszym stopniu, średnio o około 0,6 proc. To oznacza, że w dwa dni z OFE wyparowały nieco ponad 2 mld zł. Na wczorajszym zamknięciu WIG20 stracił bardzo niewiele, bo 0,03 proc.
Powszechnie zwykło się mówić, że otwarte fundusze emerytalne wykorzystują giełdowe spadki do robienia tanich zakupów. Skala zniżki, z jaką mieliśmy do czynienia na początku tygodnia, również powinna je do tego zachęcić. Okazuje się jednak, że niekoniecznie. - Zbyt wiele jest niewiadomych co do przyszłych wydarzeń na rynkach finansowych. Nie wiadomo, czy to już koniec złych informacji zza oceanu. Dlatego myślę, że to nie jest jeszcze ten moment, w którym OFE kupują akcje - komentuje Jarosław Kubiak, zarządzający w Aegon PTE. Na koniec sierpnia OFE lok0wały na giełdzie około 27 proc. swoich portfeli. To najniższy odsetek od wielu lat.
Ostatnie spadki spowodowały, że wróciła kwestia możliwości inwestowania przez zarządzających w instrumenty pochodne, co mogłoby obniżyć straty. O nową możliwość PTE zabiegają u ustawodawcy od wielu miesięcy. - Chcemy używać instrumentów pochodnych właśnie do zabezpieczania się przed spadkami wartości aktywów. W poniedziałek bardzo by się przydały - komentuje Michał Szymański, wiceprezes Commercial Union PTE.