Podobnie jak we wtorek, tak i wczoraj rosyjski nadzór finansowy polecił zawiesić notowania na obu krajowych giełdach - Micex i RTS. Wcześniej główne indeksy ich obu parkietów zdążyły ustanowić nowe ponaddwuletnie minima. Nie pomogła - a być może nawet zaszkodziła - decyzja władz o wsparciu sektora bankowego pożyczkami o wartości 1,13 bln rubli (44 mld USD).
Przypomnijmy, że we wtorek Micex stoczył się o 17, a RTS o 11 proc. Giełdy zamknięto wówczas przed czasem, a ich kierownictwa oraz nadzór liczyły, że do środy emocje opadną. Nic z tych rzeczy. W ciągu godziny od otwarcia indeksy spadły odpowiednio o 3 i 6,5 proc. Analitycy zastanawiają się, czy w Moskwie w ogóle został jeszcze jakiś bardziej znaczący zagraniczny kapitał.
Kryzys płynności już dotarł
O ile w ostatnich tygodniach rynek kształtowały głównie niekorzystne doniesienia z rynku ropy, o tyle wczoraj wszyscy śledzili przede wszystkim depesze dotyczące branży finansowej. Kłopoty amerykańskich instytucji finansowych obudziły obawy o kondycję rosyjskich kredytodawców, którym praktycznie z dnia na dzień wyschło źródło krótkoterminowych pożyczek. Sygnałem, że i w Rosji mogą pojawić się problemy z płynnością, był komunikat domu maklerskiego KIT Finance. Poinformował on, że prowadzi rozmowy na temat sprzedaży części swoich udziałów, gdyż nie jest w stanie wywiązać się z pewnych zobowiązań finansowych.
Jeszcze przed sesją rząd usiłował ratować zaufanie do sektora finansowego, ogłaszając wsparcie dla trzech największych banków. Ministerstwo finansów zdecydowało o udostępnieniu linii kredytowej Sberbankowi (maksymalnie 754 mld rubli), VTB Group (268,5 mld rubli) i Gazprombankowi (103,9 mld rubli). - To banki kształtujące rynek, zdolne zapewnić płynność sektora bankowego - uzasadnił resort finansów. Mimo to bankowe akcje po otwarciu taniały - VTB aż o 14 proc., osiągając niechlubny rekord. Około 400 mld rubli rząd Władimira Putina przeznaczył na potencjalne pożyczki dla innych banków.