Wczoraj nadal kursy akcji na warszawskiej giełdzie spadały, co stało się ostatnio normą. Czy koniunktura się kiedyś odwróci? Pewnie mało kto się odważy zaryzykować twierdzenie, że stanie się to niebawem, gdyż wiadomości, które płyną na rynki, są z kategorii: totalna katastrofa finansowa. Bankrutują banki, implozja systemu finansowego, a na pierwszych stronach gazet katastrofalne newsy.
Rzeczywiście wesoło nie jest, szczerze mówiąc, sam dwa tygodnie temu obstawiałem taki rozwój sytuacji, tym bardziej że wrzesień jest owiany bardzo złą sławą.
Rynki nie reagowały na informacje makroekonomiczne, tylko na newsy o amerykańskich korporacjach. Bessa jest rzeczywiście niekwestionowana, ale i w jej trakcie występują korekty wzrostowe, które mieliśmy już okazje obserwować.
Uważam, że właśnie jesteśmy świadkami tworzenia średnioterminowego dołka i bardzo możliwe, że w najbliższych dniach będzie jego ubijanie. Mam tu na myśli głównego rozgrywającego czy S&P 500. Ciekawe odczyty notuje risk appetite, którego część equity jest na historycznych dołkach, większych niż w czasie ostatnich wielkich dołków z kilkunastu lat.
Są więc dwie możliwości. Albo będzie wielki krach rynków akcji, albo właśnie formujemy dołek. Ponieważ z natury jestem optymistą, więc zaryzykuję twierdzenie, że to właśnie dołek. Tezę tę wspierają historycznie niskie poziomy awersji do ryzyka. Do pozytywów zaliczyć też można spadek stóp oprocentowania pożyczek hipotecznych