Aż o 27,7 proc., do 7,95 zł, spadł wczoraj kurs Immoeastu, nieruchomościowego giganta notowanego na giełdach w Wiedniu i w Warszawie. Do skali zniżki niewątpliwie przyczyniły się ujawnione wczoraj wielomilionowe straty, jakie austriacka spółka zanotowała w I kwartale roku obrotowego 2008/2009, czyli za okres maj-lipiec (patrz wykres).

Mimo że biznes Immoeastu dość dynamicznie się rozwija - jego przychody wzrosły o 36 proc. w porównaniu z I kwartałem poprzedniego roku obrotowego - to wartość portfela nieruchomości firmy istotnie się zmniejszyła. Korekta ich wyceny obniżyła wyniki spółki o ponad 293,6 mln euro (około 990 mln zł według bieżącego kursu). Dla porównania, wartość godziwa ponad 500 nieruchomości należących do Immoeastu została ustalona na koniec lipca na 10,9 mld euro (około 36,7 mld zł).

Szefowie Immoeastu tłumaczą, że na spadek wyceny złożyły się dwa czynniki. Pierwszym jest wzrost rynkowych stóp kapitalizacji (średnio o 0,25 pkt proc., do 7 proc. dla obiektów spółki), czyli wskaźnika ukazującego stosunek rocznych dochodów z najmu nieruchomości do ich wartości rynkowej (gdy stopy rosną szybciej niż stawki czynszowe, wyceny nieruchomości spadają). Drugim czynnikiem było umocnienie się walut krajów Europy Środkowo-Wschodniej wobec euro, które jest walutą rozliczeniową Immoeastu.

Komunikat austriackiej spółki o wynikach za I kwartał nie trafił na GPW przed rozpoczęciem sesji (choć w wersji angielskiej był już dostępny na stronie internetowej Immoeastu), lecz dopiero po południu, przez co część inwestorów mogła z opóźnieniem zareagować na zawarte w raporcie informacje. - To nie jest dobra praktyka. Niestety, sprawa obowiązków informacyjnych przy dual listingu jest bardziej skomplikowana niż przy notowaniu tylko na GPW. Sprawę dodatkowo komplikuje brak wdrożenia w Polsce unijnej dyrektywy transparency - tłumaczy Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego. Dodaje, że KNF sprawdza, czy spółka naruszyła przepisy w zakresie obowiązków informacyjnych.