Pod koniec tygodnia B. Bernanke i H. Paulson ogłosili plan przejęcia od instytucji finansowych wszystkich papierów wartościowych ubezpieczających kredyty hipoteczne. Odpowiedź na pytanie, czy pomoc Fed okaże się wystarczająca, by mówić o końcu kryzysu w sektorze finansowym, będzie kluczowa dla kondycji światowych giełd. 700 mld USD, które mają zostać przeznaczone na przejęcie CDO (Collateralized Debt Obligation) oparte o kredyty hipoteczne wydają się astronomiczną sumą. Jest to jednak niewiele w porównaniu z całkowitą wartością tego segmentu. Różne szacunki podają w tym kontekście 3-5 bln USD na koniec 2007 r.). Skomplikowana ich struktura oraz brak wiedzy, jaka ich część została "zarażona" niepłynnymi kredytami hipotecznymi, utrudniają ocenę skuteczności pomocy.
Dodatkowo krach w segmencie derywatów związanych z kredytami hipotecznymi kładzie się cieniem na pozostałe produkty inżynierii finansowej ostatnich lat. Symptomatyczne jest także to, że po niedawnej nacjonalizacji dwóch instytucji gwarantujących płynności w segmencie hipotecznym (Fannie i Freddie) po raz pierwszy od 1954 r. do wartości amerykańskich obligacji skarbowych zaczęła być doliczana premia za ryzyko niewypłacalności państwa. Jest to ułamek procentu, jednak stanowi ostrzeżenie, że bez głębokich zmian systemowych samo zapewnianie płynności rynkowi, podtrzymywanie ekspansji kredytowej (niskie stopy procentowe) oraz nacjonalizacja mogą okazać się dalece niewystarczające. Dopóki obawy inwestorów o los instytucji finansowych nie zostaną przynajmniej częściowo rozwiane, trudno mówić o lepszych czasach dla światowych rynków akcji. Nie wolno także zapominać, że stabilizacja sytuacji w sektorze finansowym nie rozwiąże problemów gospodarki amerykańskiej. Rośnie ryzyko recesji, a jeszcze długo będzie utrzymywać się deficyt zaufania do instytucji finansowych, a dotychczasowa pomoc Fed obciąży amerykańskiego podatnika.