Wyższe stopy zaszkodzą?

Teoretycznie oczekiwana podwyżka stóp procentowych NBP to zła wiadomość dla inwestorów giełdowych. W praktyce ceny akcji zależą także od innych czynników

Aktualizacja: 27.02.2017 04:36 Publikacja: 18.01.2011 05:20

Wyższe stopy zaszkodzą?

Foto: Archiwum

[[email protected]][email protected][/mail]

Jutro Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe o 25 punktów bazowych – przewiduje większość ekonomistów. Oznaczałoby to, że stopa referencyjna z obecnego rekordowo niskiego poziomu 3,5 proc. urośnie do 3,75 proc. Byłaby to pierwsza podwyżka kosztów pieniądza od czerwca 2008 r.

Oczekiwania na zaostrzenie polityki pieniężnej widać już?na rynku. Trzymiesięczna stawka Wibor odzwierciedlająca koszt pożyczek międzybankowych jest już na poziomie najwyższym od kwietnia 2010 r. (zbliża się do 3,90 proc., podczas gdy jej ubiegłoroczne minimum to 3,70 proc.). Ponieważ właśnie na tej stawce oparte jest oprocentowanie części kredytów, to klienci banków już niebawem mogą odczuć pierwsze skutki zaostrzania polityki pieniężnej.

[srodtytul]Długa lista zagrożeń[/srodtytul]

Co podwyżki stóp mogą oznaczać dla inwestorów giełdowych? Według książkowych schematów rosnące koszty pieniądza pociągają za sobą długą listę niekorzystnych efektów. Przede wszystkim wyższe oficjalne i rynkowe stopy to droższe kredyty dla przedsiębiorstw. To z kolei oznacza wyższe koszty finansowe i w ostatecznym rozrachunku także mniejsze zyski. Droższy pieniądz to także niekorzystna wiadomość dla tych inwestorów, którzy posiłkują się kredytami w handlu akcjami. Rosnące stopy to większa konkurencja dla giełdy ze strony lokat bankowych i innych instrumentów rynku pieniężnego. Co prawda trudno zakładać, by aktywni inwestorzy zrezygnowali z handlu akcjami w zamian za nieco lepiej niż dotychczas oprocentowane lokaty, ale można oczekiwać, że zwiększą udział bezpiecznych instrumentów w swych portfelach kosztem akcji.

Jeszcze inne niekorzystne zjawisko związane jest z modelami wyceny przedsiębiorstw powszechnie stosowanymi przez analityków. Według uznanej teorii, firmy warte są tyle, ile wynosi suma ich przyszłych dochodów, przeliczonych według tzw. stopy dyskontowej, w miejsce której podstawia się w modelach dane z rynku. Wzrost stóp automatycznie obniża wartość przedsiębiorstw w takich kalkulacjach.

Przynajmniej w pewnym stopniu potwierdzenia dla tych niekorzystnych zjawisk można się doszukiwać w dotychczasowej historii GPW. Poprzednio, kiedy stopy NBP zaczęły iść w górę (w kwietniu 2007 r.), hossa była o krok od załamania. Trzeciej z kolei podwyżce stóp towarzyszyło już oddalanie się WIG od szczytu owej hossy i początek wielomiesięcznych spadków, których punktem kulminacyjnym był krach na jesieni 2008 r.

[srodtytul]Brak gwarancji bessy[/srodtytul]

Nie oznacza to jednak, że zawsze, w każdych warunkach, zaostrzanie polityki pieniężnej jest sygnałem do wycofania się z rynku akcji. Przekonać się o tym można, analizując wydarzenia w USA w ostatnich kilkunastu latach. Paradoksalnie regułą było tam, że wzrostowi stóp towarzyszył nie spadek, lecz wzrost cen akcji, obniżanie zaś kosztów pieniądza miało miejsce w czasie bessy. Przykładowo w czasie ostatniego cyklu zaostrzania polityki (czerwiec 2004 r. – czerwiec 2006 r.) indeks S&P 500 zyskał 11 proc., ustanawiając regularnie nowe rekordy hossy. Tymczasem w trakcie szybkiego cięcia stóp (od września 2007 r. do grudnia 2008 r.) indeks runął o prawie 40 proc.

Sugeruje to, że stopy procentowe są tylko jednym z wielu czynników decydujących o koniunkturze na giełdzie. Zdarza się, że nad opisanymi niekorzystnymi efektami przeważają pozytywne zjawiska. Wynika to stąd, że wzrostowi inflacji, któremu mają przeciwdziałać podwyżki kosztów pieniądza, towarzyszy najczęściej (zdarzają się od tej reguły wyjątki) także poprawa koniunktury gospodarczej (wyższa inflacja to efekt większego popytu w gospodarce). Jeżeli cykl wzrostu stóp procentowych rozpoczyna się z niskiego poziomu (takiego jak obecnie), to zaostrzenie polityki pieniężnej nie musi natychmiast doprowadzić do ostrego?wyhamowania gospodarki, a w ślad za tym także kursów akcji.

Także na naszym rynku wzrost stóp nie zawsze prowadził do dramatycznych wydarzeń. Przykładowo zaostrzenie?polityki pieniężnej latem 2004 r. okazało się przejściowe i nie zatrzymało hossy.

[srodtytul]Obligacje pod presją[/srodtytul]

Mniejsze są dylematy inwestorów handlujących na rynku obligacji. Tutaj nie tylko w teorii, ale też w praktyce, działa prosta zasada, zgodnie z którą wzrost stóp procentowych (szczególnie rynkowych, czyli np. stawki Wibor) wiąże się także ze wzrostem rentowności obligacji. Ponieważ zaś rentowność to parametr zmieniający się odwrotnie do cen, zaostrzanie polityki pieniężnej z reguły powoduje przecenę obligacji. Teoretycznie faza podwyższania stóp jest uznawana za najgorszy okres dla tych tylko pozornie bezpiecznych papierów. Już teraz rentowność 5-letnich obligacji skarbowych jest najwyższa od roku (5,72 proc.).

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy