Prezes roku – 2010 - nominacje

Aktualizacja: 27.02.2017 02:03 Publikacja: 02.03.2011 11:45

Luis Amaral, prezes Eurocash

Luis Amaral, prezes Eurocash

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

 

 

Eurocash

Nikt w pewnym momencie nie dałby złamanego grosza za to, że Eurocash przejmie Emperię lub jej część. A tym bardziej że wszyscy na tym zarobią

Eurocash szybko się rozwija. Chce jeszcze szybciej – stąd wziął się pomysł na przejęcie największego konkurenta – Emperii. Z jednej strony się nie udało, z drugiej – a i owszem... Akcjonariusze żadnej z firm nie żałują, bo ceny akcji wzrosły.

Luis Amaral jest szefem i największym akcjonariuszem Eurocashu. Niewiele mówić, dużo robić – to jego dewiza. W ostatnich latach udowodnił, że nie tylko konsekwentnie się jej trzyma, ale też, że przynosi to dobre efekty. Grupa Eurocash systematycznie się powiększała i poprawiała wyniki. Uznała jednak, że to za mało. W ubiegłym roku zaskoczyła cały rynek, kiedy złożyła ofertę przejęcia Emperii. Analitycy nie wierzyli, że uda się osiągnąć porozumienie. Jednak po kilku miesiącach ostrych negocjacji Amaral uzgodnił odkupienie od Emperii za ponad 900 mln zł spółki Tradis – czyli biznesu dystrybucyjnego, na którym de facto mu zależało.

Warto też wspomnieć o innej transakcji, którą Eurocash w 2010 r. zrealizował. Chodzi o zakup spółek dystrybucyjnych od CEDC za ok. 400 mln zł. Są one największym w Polsce dystrybutorem mocnych alkoholi. Oczywiście, znaczące korzyści z fuzji widać nie od razu i nie w każdym przypadku – bardzo udane fuzje i przejęcia należą raczej do wyjątków. Jednak dotychczasowy rozwój Eurocashu pozwala na pewien optymizm w tej sprawie. Eksperci także nie mają wątpliwości, że wspomniane transakcje przyczynią się do dalszej poprawy wyników grupy. Skala jej działalności się podwoi, a spółka umocni się na pozycji lidera na rynku dystrybucji FMCG, czyli dóbr szybko zbywalnych. Inwestorzy doceniają konsekwencję Amarala, co pokazuje rosnący kurs akcji Eurocashu. W 2010 r. akcje zdrożały o ponad 60 proc. Amaral zapowiada, że nie spocznie na laurach. Chce zbudować grupę o rocznych obrotach rzędu 20 mld zł (w 2009 r. wyniosły 6,7 mld zł).

 

 

Bogdanka

Cena jest obraźliwa – mówił o ofercie czeskiego NWR, który poprzez publiczne wezwanie do sprzedaży akcji chciał niedawno przejąć Bogdankę. – Nie denerwuję się, biorę acard – twierdził przed debiutem kopalni na GPW w 2009 r.

Mirosław Taras, stojący od trzech lat na czele zarządu jedynej polskiej kopalni notowanej na GPW, jest uznawany za jednego z najlepszych menedżerów w branży. Za jego kadencji Bogdanka weszła na giełdę (uzyskała 528 mln zł ze sprzedaży akcji), od debiutu jej wartość istotnie wzrosła: kurs akcji sięga ok. 120 zł (cena emisyjna wynosiła 48 zł). Wyniki, zwłaszcza na tle branży, wypadają bardzo dobrze. Dziś to najlepszy zakład wydobywczy węgla w Polsce (prognoza za 2010 r.: 1237 mln zł przychodów i 224 mln zł zysku netto).

Akcjonariuszami spółki są głównie instytucje finansowe. Prezes umie się z nimi porozumiewać i np. przekonać je, by nie odpowiadały na propozycję NWR. O wezwaniu New World Resources Taras stara się nie pamiętać, choć przyznaje, że była to „sytuacja mocno stresująca” i że robił wszystko, by obronić Bogdankę przed – wrogim jego zdaniem – przejęciem. – Gdybym był menedżerem NWR, postąpiłbym tak samo. Nie sprzeciwiamy się wezwaniu. Mówimy „nie” dla sposobu, w jaki zostało zrobione. Ale to epizod w historii Bogdanki oceniany przez nas negatywnie – deklarował na łamach „Parkietu”.

Mirosław Taras jest absolwentem AGH (wydział górnictwa). Pochodzi z Lubelszczyzny. Z Bogdanką związany od lat 80., ale pierwsze szlify w zawodzie zdobywał na Śląsku. Gdy zapadła decyzja o budowie kopalni pod Lublinem – wrócił. Prezesa Bogdanki spotkać można w lesie. Uwielbia polowania. Jest też miłośnikiem motocykli. Zapewnia, że choć lubi szybką jazdę, stawia na bezpieczeństwo. Kibice piłkarscy pierwszoligowego Górnika Łęczna, a w zasadzie już GKS Bogdanka, zarzucają mu, że bardziej wspiera sporty motorowe (m.in. Bogdanka Racing Team), a nie piłkę.

– Pieniądze są tam, gdzie wyniki – ucina Taras.

 

 

Telewizja Polsat, Polsat Cyfrowy, Elektrim

Odważne pomysły i wielkie projekty – tak wyglądał 2010 r. w grupie firm znanego biznesmena

Zygmunt Solorz-Żak w żadnej ze spółek giełdowych (i spoza GPW) nie pełni funkcji prezesa. Ale – podobnie jak przed rokiem – w tej kategorii, tak jak i w kilku innych, nie skupiamy się tylko na giełdzie. Co zaś do funkcji, dla nikogo nie jest tajemnicą, że choć formalnie Solorz-Żak jest „tylko” akcjonariuszem (i przewodniczącym rady nadzorczej) Telewizji Polsat oraz innych firm, w praktyce jest bardzo aktywny i – jak rasowy menedżer – planuje i realizuje kluczowe projekty. A jego decyzje mają niewątpliwie wpływ na losy wielu spółek, w tym notowanych.

Znany biznesmen przyznał w ubiegłym roku publicznie, że telewizja naziemna to przeszłość. Że przyszłość, jeśli chodzi o dystrybucję treści wideo, należy do Internetu, szczególnie mobilnego. Pierwsze wyznanie wymagało odwagi. Drugie – podjęcia ryzyka inwestycyjnego na dużą skalę. A do tej pory – jak się wydaje – inwestor ryzyka unikał. Był specjalistą od rozwiązań typu „win-win”, czyli mówiąc obrazowo pozwalających „zjeść ciastko i mieć ciastko”. Tak właśnie analitycy ocenili jego pomysł przedstawiony w 2010 r., aby Polsat Cyfrowy kupił telewizję Polsat za 3,75 mld zł. Wyceny akcji Cyfrowego Polsatu poszły w górę o około 20 proc. – a za nimi kurs akcji. Dziś notowania nie są już tak wysokie, ale też okazało się, że budowa sieci mobilnego Internetu (w którą zaangażowane są także inne giełdowe spółki takie, jak NFI Midas) nie jest łatwym zadaniem. To dlatego Solorz-Żak chce kupić Polkomtel. Nie przeraża go stawka – kilkanaście miliardów złotych. Gotów jest sięgnąć po kredyty, czego do tej pory nie robił.

Jest w końcu i kolejny projekt, także wart miliardy, którym Solorz-Żak przypomniał w 2010 r. o sobie. Kontrolowany przez niego Elektrim jest współautorem i uczestnikiem zawartej pod koniec zeszłego roku ugody właścicieli Polskiej Telefonii Cyfrowej (sieć Era). W jej efekcie Elektrim wydobył się z upadłości i ma szansę wrócić na GPW.

Jak widać, rok 2010 był dla Zygmunta Solorza-Żaka przede wszystkim rokiem bardzo ważnych inicjatyw i projektów. Doceniając odwagę i śmiałe wizje, możemy też jednak mówić o kredycie zaufania. A taki kredyt spłaca się nawet trudniej niż bankowy: trzeba wykazać się odpowiedzialnością i dbałością o partnerów w biznesie, np. mniejszościowych akcjonariuszy. Liczymy, że wprowadzenie telewizji Polsat na giełdę „na plecach” Cyfrowego Polsatu przyniesie korzyści wszystkim inwestorom, że drobni udziałowcy Elektrimu będą mieli możliwość upłynnienia akcji, NFI Midas wydostanie się z kłopotów, a telekomunikacyjna grupa budowana wokół Aero 2 stanie się przejrzysta. A gdy biznesmen kupi Polkomtel – dotrzyma słowa i wprowadzi go na giełdę.

 

 

Asseco Poland

Szef Asseco Poland jest od lat przykładem, że dzięki uporowi, konsekwencji i kompetencjom, a po trosze i szczęściu, można zrealizować każde marzenie

Prowadzi biznes pewną ręką. Jest ojcem wielu spektakularnych sukcesów Asseco Poland i co bardzo ważne – nie są to sukcesy przemijające. Trzyma równy, a przy tym bardzo wysoki, poziom od wielu lat. Ciągle czymś zaskakuje rynek, a kierowana przez niego spółka imponuje tempem rozwoju.

Góral nigdy nie ukrywał, że chce zbudować firmę globalną i że nie boi się wyzwań. Zapowiadał też, że prędzej czy później wkroczy do światowego matecznika nowych technologii, czyli na rynek USA. Pod koniec 2010 r. zbliżył się do realizacji najambitniejszych celów. Asseco kupiło izraelską, notowaną na amerykańskim Nasdaq grupę Formula Systems, za większościowy pakiet płacąc 142 mln USD (ponad 420 mln zł). Dzięki transakcji grupa Asseco przekroczyła ocean, bo Formula prowadzi m.in. interesy w Stanach Zjednoczonych. Kupując to przedsiębiorstwo, Asseco Poland zdobyło również przyczółki lub umocniło pozycję na wielu innych rynkach – w Izraelu, w Europie Zachodniej czy krajach Azji.

Rzeszowska spółka, wchodząc na warszawską giełdę jesienią 2004 r., nie ukrywała, że chce odgrywać czołową rolę w branży IT w naszym regionie Europy. Ten cel już osiągnęła, przejmując firmy w kraju (Softbank, Prokom Software, ABG) i za granicą. W konsekwencji jest obecna nie tylko w regionie, ale i w większości państw naszego kontynentu. Poza Asseco Poland także spółki z grupy kapitałowej – Asseco Central Europe, Asseco Business Solutions i ASEE – są notowane na GPW. Komentując przejęcie Formula Systems (na razie chłodno oceniane przez inwestorów – transakcja nie wpłynęła na notowania Asseco), Góral powiedział, że spełniło się jego marzenie. Zapewne nie pierwsze. I nie ostatnie. Szef Asseco Poland jest od lat przykładem, że dzięki uporowi, konsekwencji i kompetencjom, a po trosze i szczęściu, można zrealizować każde marzenie

 

 

Autorzy sukcesów, wizjonerzy, pomysłodawcy ciekawych i odważnych przedsięwzięć, liderzy budujący wartość zarządzanych przez siebie firm

 

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28