„Przetestowałem wiele strategii, niestety, ogromna większość z nich traciła pieniądze. Dlatego wymyśliłem własny system, który w ostatnich latach okazał się zyskowny. Postanowiłem go udostępnić innym inwestorom" – takie ogłoszenia spotkać można na większości portali poświęconych inwestowaniu na rynku forex. Ich autorzy odsyłają do stron internetowych, na których opisują szczegóły działania danych systemów oraz rezultaty inwestycyjne. Zwykle tzw.
sygnały (kupuj lub sprzedaj dla konkretnego wachlarza instrumentów)?nie są darmowe. Oferujący systemy proponują coś na kształt abonamentu (kilkanaście do kilkuset złotych miesięcznie), dzięki któremu inwestorzy mogą na bieżąco liczyć na wskazówki. Coraz częściej systemy ukazują się w formacie gotowym do podłączenia do programu MetaTrader, używanego przez większość platform foreksowych.
Szczegóły owiane tajemnicą
Jak działa taki system? Szczegółów na stronie jego twórców nie znajdziemy zwykle zbyt wiele. Większość z nich wykorzystuje wskaźniki koniunktury, analizy technicznej, a także „twarde" dane makro i, przypisując różne wagi do różnych parametrów, wysyła zalecenia inwestycyjne. Ponieważ jedynym w zasadzie atutem sprzedającego jest algorytm, ten trzymany jest w tajemnicy.
Zamiast niego przyszli korzystający mogą poczytać o tym, jakie efekty dana strategia inwestycyjna przynosiła w przeszłości – często w postaci specjalistycznych wydruków z konkretnymi wskaźnikami. Wśród nich m.in.: najdłuższy okres z samymi zyskami lub stratą, relacja dni ze stratą do dni z zyskiem, udział zleceń zyskownych we wszystkich zleceniach, wreszcie – osiągnięty zysk (nominalnie i procentowo).
90 proc. to śmieci?
Mimo tak szczegółowych danych historycznych eksperci z powątpiewaniem wypowiadają się o oferowanych systemach. – Śmiało powiedziałbym, że 90 proc. z nich nie ma żadnej wartości. Nie należy zapominać o zdroworozsądkowej zasadzie, że to, co pięknie wygląda na wydruku, rzadko kiedy sprawdza się w rzeczywistości – mówi Grzegorz Zalewski, ekspert Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska. – Bazując na danych historycznych, nietrudno o zbudowanie takiego systemu, który w większości okresów zaowocuje zyskiem. Nie wiadomo tylko, czy sprawdzi się on w przyszłości, a to powinno nas interesować. Na takie pytanie odpowiedzieć można, analizując dokładnie raporty z historycznych rezultatów generowanych przez system. Niestety, większość z nich pozostawia wiele do życzenia – dodaje.