„W przypadku przetargu jednej ceny wszyscy uczestnicy, których oferty zostaną przyjęte, zapłacą za nabyte papiery jednolitą cenę równą najniższej cenie spośród zaakceptowanych ofert" – wyjaśnił resort.
Do tej pory resort wybierał różne oferty inwestorów, akceptując wynikające z nich ceny, co oznaczało, że rządowe instrumenty były sprzedawane na różnych warunkach. Przykładowo, przy ostatniej emisji obligacji pięcioletnich w listopadzie?zaakceptowane przez MF ceny wahały się od 982,40 do 983,78 zł za papier, co przekładało się na różnice w rentowności od 5,123 do 5,156 proc. Analizując wyniki przetargów, analitycy posługiwali się pojęciem ceny i rentowności średniej mieszczącej się w tym przedziale (dla wspomnianej aukcji średnia cena sięgała 982,76 zł, a średnia rentowności 5,147 proc.).
MF liczy, że dzięki zmianom wzrośnie łączny popyt zgłaszany przez inwestorów i poprawi się jakość ofert. Kupujący obligacje nie będą się bowiem obawiać, że przepłacą w stosunku do konkurencji. Ci, którzy nie będą pewni, jaką stawkę zaproponować, będą mogli złożyć tzw. ofertę niekonkurencyjną (w której podadzą ilość obligacji, nie wskazując ceny). Udział tych ofert w sprzedaży nie będzie mógł przekroczyć 5?proc. – MF?chce, aby korzystali z nich inwestorzy niefinansowi.
Resort wskazuje, że formuła przetargu jednej ceny stosowana jest coraz częściej przez emitentów – tak swoje papiery sprzedają m.in. rządy USA, Wielkiej Brytanii czy Włoch. Nowa formuła nie będzie stosowana przy przetargach zamiany i odkupu papierów, które będą prowadzone na dotychczasowych zasadach.