Domy maklerskie pod koniec 2011 roku były już pod kreską

Dane Komisji Nadzoru Finansowego pokazują, że ostatni kwartał 2011 r. był dla domów maklerskich deficytowy, jeżeli chodzi o ich podstawową działalność brokerską i doradczą.?Wyniki branży ratują znacznie bardziej ryzykowne inwestycje własne

Aktualizacja: 17.02.2017 02:27 Publikacja: 28.02.2012 12:00

Domy maklerskie pod koniec 2011 roku były już pod kreską

Foto: Bloomberg

Z najnowszych statystyk publikowanych przez nadzór finansowy wynika, że po raz pierwszy od wielu lat w IV kwartale wynik brokerów z właściwej działalności maklerskiej był ujemny i wyniósł -26,4 mln zł.

Tendencję spadkową, jeżeli chodzi o rentowność biznesu, widać od 2008 r., kiedy biura mocno odczuły koniec hossy i upadek Lehman Brothers. Ubiegły rok – jak pokazują dane Komisji Nadzoru?Finansowego – był najgorszy od ośmiu lat. Łączny wynik wszystkich domów maklerskich to 143,8 mln zł wobec 342,7 mln zł rok wcześniej i 337 mln zł w trudnym 2009 r.

Rekordy obrotów nie pomogły

Brokerzy skrzętnie odnotowują, że tak słaby wynik zdarza się, kiedy jednocześnie GPW?odnotowuje rekordowe obroty akcjami (inwestorzy wymienili się na sesjach papierami wartymi 250,6 mld zł).

– Mamy istotny poziom kosztów stałych, związanych z prowadzeniem biznesu. Ponosimy na bieżąco koszty związane z wydłużeniem sesji oraz przygotowaniem do zmian infrastruktury przez GPW. W takiej sytuacji istotny spadek obrotów, z jakim mieliśmy do czynienia w IV kwartale, odbija się na wynikach branży – mówi szef dużego biura, pragnący zachować anonimowość.

W listopadzie obroty sesyjne akcjami na GPW wyniosły 19,8?mld zł, w grudniu było to tylko 15,1 mld zł. Dla porównania – inwestorzy byli najbardziej aktywni w sierpniu, kiedy obroty sięgnęły 26,8 mld zł.

Prowizje za realizację zleceń mają duży udział w wynikach części biur. Dla wielu problemem było także zamarcie rynku pierwotnego. Pięciu debiutantów, którzy pojawili się w ostatnich trzech miesiącach na głównym parkiecie, nie sprzedawało przed wejściem na rynek żadnych papierów. Tymczasem to właśnie usługi oferowania pozwalają domom maklerskim zgarnąć nawet kilkuprocentową marżę.

Czy są czarne owce?

Część biur jest zaskoczona wynikami branży publikowanymi przez nadzór. – Zgadzam się, że konkurencja na rynku jest coraz większa, a pod koniec roku zamarcie rynku pierwotnego i słabe obroty na rynku wtórnym nie pomagały. Wprawdzie nie analizowałem szczegółowo danych KNF, ale trudno mi sobie wyobrazić, że za ujemnym wynikiem całej branży stoją tylko te czynniki. Spodziewałbym się raczej kłopotów paru biur, wpływających na wynik całej branży – mówi „Parkietowi" Mariusz Sadłocha, prezes Domu Maklerskiego Banku Zachodniego WBK. Z?dotychczas publikowanych wyników biur nie wynika jednak nic niepokojącego.

Koszty rekordowo wysokie

Przychody z działalności maklerskiej sięgnęły w 2011 r. 1,41 mld zł i były niższe o 7 proc. niż rok wcześniej. Jednocześnie o  8?proc., do 1,26 mld zł, wzrosły koszty biur. To kwota najwyższa w historii, obrazująca m.in. konieczność płacenia nadgodzin części pracownikom po wydłużeniu przez GPW z początkiem 2011 r. sesji o godzinę.

Słabszy wynik na działalności podstawowej miał wpływ na łączny wynik netto branży. W ub.r. zamknął się on na poziomie 720 mln zł wobec 791 mln zł rok wcześniej. Dane, jakie KNF?pozyskuje z ankiet wśród wszystkich licencjonowanych podmiotów, pokazują, że brokerka i doradztwo mają coraz mniejszy udział w zyskach domów maklerskich. Jeszcze w 2007 r. wynik z działalności maklerskiej stanowił około 70 proc., obecnie – tylko 20 proc. zysku netto.

Mniejsza nadwyżka kapitałów

Ta pozostała część to głównie wynik inwestowania na własny rachunek, z którego do niedawna słynęły przede wszystkim największe instytucje finansowe świata. Mimo gwałtownej sierpniowej przeceny na rynkach, portfel instrumentów posiadanych przez biura zwiększył się w ciągu roku o 878 mln zł i przekroczył 2,1 mld zł. Akcje stanowiły w tym niespełna połowę, papiery nienotowane – 826 mln zł, obligacje – 278?mln zł. Dane na koniec III?kwartału pokazują, że utrata łącznej wartości notowanych walorów była niewielka, w granicach  7?proc., co sugeruje, że albo biura zainwestowały trafnie, albo zwiększyły stan posiadania.

– Działalność maklerska zaczyna być częścią większej układanki oferty dla klientów i działalności na własny rachunek. Będą okresy, kiedy może być ona nierentowna – podkreśla prezes jednego z brokerów.

Zestawienie KNF pokazuje jednocześnie wyraźnie, że w ślad za wzrostem aktywności inwestycyjnej branży maleje nadwyżka kapitałów. Na koniec roku wynosiła ona łącznie 460 mln zł wobec 1,22 mld zł rok wcześniej.

[email protected]

GPW: zdaniem analityków spółka będzie zarabiała więcej

Analitycy UBS podwyższyli właśnie cenę docelową dla akcji GPW z 47 do 51 zł, i zalecają inwestorom zakup walorów (do tej pory ich nastawienie było neutralne). Ich zdaniem, choć przewidywany zysk na akcję w tym roku spadnie o 9 proc. (i wyniesie 2,92 zł, wobec szacowanych na 2011 r. 3,20 zł), to od 2013 r. spółka będzie się dynamicznie rozwijać. Wyniki będą rosnąć, zdaniem banku, o 23 proc. rocznie, i zysk netto już w 2013 r. dojdzie do 151 mln zł, wobec 123 mln zł oczekiwanych w tym roku.

Zdaniem analityków na lepsze rezultaty wpływ może mieć przejęcie Towarowej Giełdy Energii, dzięki której spółka zdywersyfikuje swoje przychody i zyska możliwość oferowania zupełnie nowych derywatów na ceny energii. Mimo że GPW sfinansowała zakup emisją obligacji, UBS nie obawia się spadku dywidendy, oceniając, że trafi na nią około 80 proc. zysku rocznego . W 2011 r. GPW podzieliła się niemal całym zyskiem.

UBS przypomina także, że Skarb Państwa wrócił na rynek, sprzedając 7-proc. pakiet akcji Polskiej Grupy Energetycznej. „Kolejne takie transakcje powinny zwiększyć free-float największych spółek i wpłynąć tym samym na wzrost przychodów GPW z opłat transakcyjnych" – stwierdzili analitycy.

Ostatnio GPW wyceniali także analitycy Goldman Sachs (cena docelowa 55 zł i zalecenie „kupuj"), ING Securities (47,77 zł i „kupuj"), DM Banku Handlowego (45,3 zł i „kupuj") i JP Morgan (42 zł i „przeważaj"). Argumentacja w ich analizach jest podobna do tej z raportu UBS. „Ostatni spadek cen akcji GPW wydaje się ignorować odbicie na rynku kapitałowym, przejęcie TGE i pozytywne efekty uruchomienia nowego systemu transakcyjnego UTP" – twierdzi  ING Securities.

Po dwóch dniach wzrostu kurs akcji GPW zamknął się na koniec poniedziałkowej sesji na poziomie 42,17 zł. W październiku 2010 r. inwestorzy detaliczni płacili w ofercie publicznej 43 zł za walor, instytucje – 46 zł.

Opinie:

Krzysztof Polak, dyrektor zarządzający Biura Maklerskiego Alior Banku

Wydaje się, że 2011 r. dla branży maklerskiej nie był tak dramatyczny. Słabsza końcówka roku także nie powinna wpłynąć na takie pogorszenie wyników, na jakie wskazała Komisja Nadzoru Finansowego w swoich statystykach. Warto przyjrzeć się metodologii, jak powstają takie zestawienia. Tym bardziej że czołówka najaktywniejszych biur miała zysk. Traktowałbym zatem ujemny rezultat z działalności operacyjnej jako wpływ jednorazowych zdarzeń w gronie wąskiej grupy podmiotów, a nie trwałej tendencji. Nie przewiduję zatem scenariusza, w którym trzeba by było zamykać domy maklerskie, ponieważ branża będzie szła w stronę malejącej trwale rentowności. Obroty w 2012 r. nie wskazują na razie na możliwość dużego wzrostu. Niemniej zwyżki indeksów w styczniu, jeżeli znajdą kontynuację, mogą przekonać niedowiarków do inwestowania w akcje, dzięki czemu biura zyskają dodatkowych klientów. Także rynek ofert pierwotnych zależeć będzie od koniunktury – a jeżeli rzeczywiście wyraźnie się poprawi, to możemy mieć wysyp projektów w drugiej połowie roku. Coraz więcej podmiotów zastanawia się nad emisją długu czy akcji.

Maciej Trybuchowski, dyrektor BM BGŻ, zastępca przewodniczącego rady Izby Domów Maklerskich

Dane zbiorcze pokazują jedną rzecz – rynek wymaga i będzie wymagał znacznych nakładów finansowych i inwestycyjnych, szczególnie w związku ze zmianą systemu transakcyjnego przez giełdę. W branży panuje bardzo duża konkurencja w detalu, a w szczególności w segmencie klienta instytucjonalnego, co wymusza obniżanie prowizji i oferowanie nowych rozwiązań. Tymczasem koszty działalności są względnie stałe i wysokie. Być może statystyki nie wyglądają dobrze, ale pamiętajmy, że 2011 r. nie był okresem zbyt dużej aktywności, jeżeli chodzi o oferty publiczne. A bankowość inwestycyjna mocno waży w wynikach wielu biur. Mimo słabego IV?kwartału w mojej opinii nie ma powodu do paniki i stwierdzeń, że branża jest schyłkowa. Czyste usługi maklerskie (pośrednictwo, doradztwo) podlegają tylko ryzyku operacyjnemu, przez co nie narażają zbytnio kapitałów. Widzimy, że rośnie dynamika rachunków inwestycyjnych. Biura maklerskie będą dalej zyskiwać na wzroście liczby klientów zamożnych, którym nie wystarczą proste depozyty. Liczba podmiotów na rynku także ciągle rośnie – co sugeruje, że mamy do czynienia ze specjalizacją, w której wielu graczy upatruje szansę.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego