Konrad Jaskóła stara się myśleć, że największy sukces zawodowy jest jeszcze przed nim. W tym roku kończy 68 lat. Nie wybiera się jednak na emeryturę. – Planuję pozostać jak najdłużej aktywny zawodowo. Jeśli nawet w przyszłości już nie na pełny etat, to widzę swoje miejsce jako doradca szefów czy członek rad nadzorczych dużych firm. W ten sposób będę miał nadal możliwość dzielenia się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniem – mówi. – Parafrazując Benjamina Franklina uważam, że emerytura to dobra rzecz, byle tylko nie przeszkadzała w pracy – śmieje się.
Ze Śląska do Płocka
Jaskóła z wykształcenia jest chemikiem. Przyznaje, że studia wybrał trochę przypadkowo. – Maturę zdałem w 1963 r. Był pewien kłopot z wyborem kierunku dalszego kształcenia. W końcu ktoś z rodziny pomógł mi dokonać wyboru – wspomina. Po latach cieszy się z tego. Chemia na Politechnice Śląskiej w Gliwicach otworzyła mu drogę do Zakładów Chemicznych Blachownia w Kędzierzynie, z których w 1974 r. przeniósł się do płockiej Petrochemii. W 1992 r. stanął na czele firmy. Za jego panowania zrealizowano wielki program inwestycyjny, do życia powołano Polkomtel. Petrochemia przejęła CPN, tworząc Orlen.
– Powstała świetnie prosperująca firma, która stała się smakowitym kąskiem. W 1999 r. ogłoszono konkurs na prezesa i wybrano innego szefa. Następnie władze firmy rotowały?już zgodnie z cyklem wyborów parlamentarnych, a nawet?szybciej. Widać ważniejsza od biznesu stała się polityka – dodaje.
Budowniczy Polimeksu
Brak miejsca dla Jaskóły na czele PKN dla wielu był zaskoczeniem. Konieczność rozstania z firmą, z którą był związany przez 25 lat, była przykrą niespodzianką również dla niego. Szybko odnalazł się jednak w nowym miejscu. – Otrzymałem wiele atrakcyjnych ofert pracy, ale najbardziej zainteresował mnie Polimex-Cekop, gdzie wyzwania były największe – trzeba było ratować tę firmę w perspektywie budzącego się rynku budowlanego – mówi.
Był pomysłodawcą fuzji Polimeksu-Cekopu z Mostostalem Siedlce. W ten sposób powstał Polimex-Mostostal, na którego czele stanął. Projekt początkowo nie spodobał się rynkowi. Dziś uznawany jest jednak za trafione posunięcie. Jaskóła na tym nie poprzestał. W 2010 r. zaproponował wchłonięcie siedmiu spółek zależnych, w tym dwóch giełdowych, co miało zwiększyć szanse grupy na duże zlecenia energetyczne. Fuzja się opóźniła, gdyż nie wszystkim akcjonariuszom podobały się warunki. Ostatecznie została jednak przeprowadzona.