Fundusz, który chroni przed bessą

Strategie ochrony kapitału to ciekawa alternatywa dla inwestycji w akcje. Nie należy ich traktować jako bezpiecznych rozwiązań dających nawet mały, lecz stabilny zysk

Aktualizacja: 17.02.2017 22:24 Publikacja: 23.04.2012 01:03

Fundusz, który chroni przed bessą

Foto: GG Parkiet

W ubiegłym tygodniu zakończyły działalność trzy fundusze zamknięte z oferty KBC TFI, gwarantujące zachowanie początkowej wartości inwestycji, czyli tzw. ochronę kapitału.

We wszystkich trzech przypadkach pięcioletnia stopa zwrotu z inwestycji wyniosła około 0 proc. Na dobrą sprawę fundusze nie zapewniły więc klientom zachowania realnej wartości zainwestowanych pieniędzy.

Równocześnie fundusze tego typu inwestują część aktywów również na rynku akcji. W tym kontekście, biorąc pod uwagę to, co działo się na giełdach w latach 2007–2012 (WIG stracił w tym czasie prawie 30 proc.), nie jest to zły wynik.

Raz lepiej, raz gorzej

– To jest specyfika tego typu funduszy. W czasie hossy zazwyczaj zarabiają gorzej niż tradycyjne fundusze akcji – potencjał zwyżek jest ograniczony, ale inwestor ma poduszkę bezpieczeństwa w postaci ochrony kapitału na dzień zapadalności funduszu. Podczas bessy, jeśli chodzi o stopy zwrotu, radzą sobie jednak znacznie lepiej – zwraca uwagę Hubert Łukasiewicz, kierownik zespołu rozwoju produktów KBC TFI.

W jaki sposób osiąga się ochronę kapitału? – W naszym przypadku portfel składa się z dwóch części, podobnie jak w innych produktach strukturyzowanych. Większa część aktywów inwestowana jest w instrumenty bezpieczne, przeważnie obligacje. W określonym horyzoncie inwestycyjnym, np. trzech lat, część bezpieczna zarabia tak, żeby zapewnić inwestorowi zwrot zainwestowanego kapitału. Druga część aktywów inwestowana jest na rynku akcji, z reguły w portfel określonych spółek lub w wybrane indeksy giełdowe, jednak nie bezpośrednio w papiery udziałowe, tylko w opcje oparte na koszykach spółek lub indeksach – wyjaśnia Łukasiewicz.

Fundusze ochrony kapitału działają również według innego mechanizmu, tzw. CPPI (constant portfolio proportion insurance). Tak inwestuje najlepszy ostatnio Skarbiec Ochrony Kapitału, który w ciągu pięciu lat zarobił ponad 20 proc.

– Mechanizm CPPI działa w uproszczeniu następująco: na początku ok. 30 proc. aktywów inwestujemy w akcje. Następnie, zgodnie z algorytmem, który śledzi kursy indeksów giełdowych, automatycznie obniżamy lub zwiększamy udział akcji w portfelu, w takim stopniu, żeby zagwarantować ochronę kapitału. Dodatkowo stosujemy mechanizm podwyższania poziomu ochrony kapitału. Przykładowo, jeżeli kursy akcji odpowiednio wzrosną, podnosimy poziom ochrony kapitału o 5 proc. lub wielokrotność 5 proc. O tyle samo rośnie minimalna stopa zwrotu, jaką osiągnie inwestor na koniec okresu ochrony kapitału. Następnie, aby zapewnić nowy wyższy stopień ochrony kapitału, obniżamy udział akcji w portfelu – wyjaśnia Grzegorz Łętocha, dyrektor inwestycyjny BPH TFI.

Alternatywa dla akcji

W ciągu ostatnich pięciu lat, większość funduszy ochrony kapitału zyskała mniej od funduszy obligacji, które teoretycznie takiej ochrony nie zapewniają.

Nie oznacza to jednak, że są złym rozwiązaniem. Powinno się je traktować jako fundusze akcji, które w przypadku bessy minimalizują straty do zera, kosztem niższych zysków podczas hossy.

[email protected]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy