Prowadzenie biznesu brokerskiego jest coraz większym wyzwaniem. Z opublikowanych danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że od stycznia do czerwca domy i biura maklerskie zarobiły na czysto 291,7 mln zł. Rok wcześniej było to 522 mln zł. Brokerzy przyznają, że najbliższe miesiące nie będą lepsze. Nie dziwi więc fakt, że część z nich zaczyna szukać oszczędności.
Premii raczej nie będzie
– Ten rok jest bardzo trudny dla domów maklerskich. O ruchach dostosowawczych po stronie kosztów dyskutuje się w branży już od kilku miesięcy – mówi jeden z przedstawicieli domów maklerskich. – Raczej nie będziemy zwalniać pracowników. Bardzo prawdopodobna jest jednak obniżka płac. W tym roku ciężko także liczyć na premie – dodaje nasz rozmówca.
Radosław Olszewski, prezes DM BOŚ, przypomina, że część zmienna pensji maklerów, w tym premie, w dużej mierze zależy od bieżącej sytuacji finansowej, a to z kolei w dużym stopniu jest pochodną koniunktury rynkowej. Ta ostatnio nie rozpieszcza brokerów. Obroty na warszawskim rynku akcji są o prawie 25 proc. mniejsze niż rok temu. Na to nakłada się praktycznie martwy rynek publiczny. – W tym roku ze względu na zdecydowanie słabszą koniunkturę w wielu obszarach premii nie będzie lub będą zdecydowanie mniejsze niż w roku ubiegłym – mówi Olszewski.
Ile zarabia makler
Przedstawiciele domów maklerskich niechętnie rozmawiają o zarobkach. Przyznają jednak, że rozpiętość płac w branży jest ogromna. Początkujący makler w POK może zarobić 2,5–4 tys. zł miesięcznie. Tutaj praca i zarobki są w dużej mierze zbieżne z doradcami klientów w bankach. Druga grupa to maklerzy, którzy obsługują aktywnych klientów indywidualnych – to poziom 5–10 tys. (plus premie). Potwierdza to przedstawiciel jednego z największych domów maklerskich.
– Kiedy pozyskuje się maklera do obsługi klientów indywidualnych z doświadczeniem i własną bazą klientów, zawsze mówimy o zarobkach pięciocyfrowych – mówi nasz rozmówca.