Kilka lat temu Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Grupa Lotos podjęły strategiczne decyzje o rozpoczęciu poszukiwań, a potem wydobycia ropy i gazu na szelfie norweskim. Jednym z celów była dywersyfikacja portfela posiadanych koncesji oraz w miarę szybkie rozpoczęcie eksploatacji odkrytych już złóż. PGNiG kupiło udziały w złożu Skarv, a Lotos w Yme. Obu spółkom pierwotnie założonych terminów rozpoczęcia wydobycia nie udało się dotrzymać. Co więcej, dziś nikt nie może dać gwarancji, że kolejne nie będą znów przesunięte. W ocenie analityków występujące problemy nie są jednak argumentem za wycofaniem się polskich firm poszukiwawczo-wydobywczych z Norwegii czy też ograniczenia inwestycji na tamtejszym rynku.
Wojciech Kozłowski z Espirito Santo Investment Bank przypomina, że PGNiG i Lotos mają w swoim portfelu kilka licencji poszukiwawczych w Norwegii. Produkcja może się zacząć dopiero w perspektywie kilku lat. – Projekty takie jak Yme w Lotosie czy Skrav w PGNiG są obarczone tak dużym ryzykiem, że spółki słusznie robią, dywersyfikując portfolio – argumentuje Kozłowski. Uważa, że kupowanie udziałów w norweskich złożach mimo wyższych kosztów wydobycia w tym kraju ma swoje plusy. – Norwegia jest cały czas bezpiecznym źródłem wydobycia węglowodorów. W przypadku polskich spółek ropa czy gaz płynący z północnego kierunku ma też dodatkową zaletę – te złoża są stosunkowo blisko naszego kraju – tłumaczy Kozłowski.
– Nieudana inwestycja Lotosu w Yme nie powinna zniechęcać polskich firm do prowadzenia działalności poszukiwawczo-wydobywczej w Norwegii. Na przykładzie gdańskiej grupy widzimy, że jest ona wysoce ryzykowna, ale jeśli zakończy się rozpoczęciem eksploatacji, to przynosi ogromne zyski – twierdzi z kolei Łukasz Prokopiuk, analityk Domu Maklerskiego IDMSA.
W ocenie analityków najbardziej zaawansowane projekty wydobywcze PGNiG i Lotosu, mimo pewnych cech wspólnych, różnią się diametralnie. I tak PGNiG poprzez swoją firmę zależną PGNiG Norway pierwsze koncesje o nazwach PL212, PL212B i PL262 (obejmują złoże Skarv) kupiło od ExxonMobil w lutym 2007 r. Za 11,9 proc. udziałów zapłaciło 360 mln USD (1,17 mld zł według obecnego kursu NBP). PGNiG liczyło, że produkcja z tego złoża ruszy w drugim kwartale tego roku. Ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne na Morzu Norweskim, które uniemożliwiały instalację przewodów produkcyjnych, termin ten musiano przesunąć. Najnowsze prognozy mówią o rozpoczęciu wydobycia w czwartym kwartale. – W chwili obecnej nie mamy podstaw do zmiany tej prognozy. Uzyskaliśmy zapewnienie od operatora projektu (koncern BP), że uruchomienie wydobycia w IV kwartale jest możliwe i operator dopełni wszelkich starań, aby wypełnić harmonogram – twierdzą przedstawiciele PGNiG. Dodają, że wszystkie prace przygotowawcze odbywają się zgodnie z planem.
Nie wszyscy jednak wierzą w nowe prognozy. – Zakładam, że wydobycie ze złoża Skarv ruszy pod koniec pierwszego kwartału 2013 r. Możliwy jest też wzrost kosztów jego zagospodarowania, ale dziś trudno cokolwiek przewidzieć o ich wielkości – uważa Prokopiuk. Dodaje, że każde opóźnienie związane z rozpoczęciem wydobycia ropy i gazu oraz rosnące koszty zagospodarowania mają negatywny wpływ na opłacalność projektów. – Niezależnie od tego inwestycja w złoże Skarv, gdy już ruszy jego eksploatacja, powinna przynieść zyski – dodaje Prokopiuk.