Niczym bumerang wraca temat długości sesji na warszawskiej giełdzie. Z ankiety przeprowadzonej przez Izbę Domów Maklerskich wśród domów i biur maklerskich wynika, że aż 95 proc. ankietowanych jest za skróceniem godzin handlu w Warszawie.
Gdzie te korzyści?
Maklerzy podkreślają, że wydłużenie sesji giełdowej o godzinę w 2011 r. wbrew oczekiwaniom władz GPW nie przełożyło się na rozwój rynku kapitałowego, a także nie wpłynęło pozytywnie na poziom obrotów oraz płynność. Argumentują, że przed wprowadzeniem zmian domy maklerskie do godz. 10.30 przyjmowały od klientów około 35 proc. zleceń. Na ostatnią godzinę handlu przypadało 15?proc. Po wydłużeniu sesji struktura ta nie uległa zmianie.?„W dalszym ciągu 50 proc. handlu przypada na początek i koniec sesji. W związku z tym środek sesji rozciągnął się w czasie bez wpływu na poprawę efektywności i płynności" – możemy przeczytać w komunikacie Izby Domów Maklerskich.
Zdaniem brokerów również argument, że dostosowanie godzin sesji na GPW do czasu trwania notowań chociażby na giełdach w Europie Zachodniej poprawi atrakcyjność naszego rynku, okazał się nieprawdziwy.
– Nie zauważyliśmy, aby po wydłużeniu sesji inwestorzy zagraniczni byli skłoni więcej handlować na naszej giełdzie – mówią zgodnie przedstawiciele domów maklerskich.
Brokerzy podkreślają, że wydłużenie sesji nie tylko nie przyniosło korzyści, ale także negatywnie odbiło się na kondycji branży maklerskiej w Polsce.