Groźba demontażu OFE mobilizuje do zbywania akcji

Możliwość zniknięcia dużego kupca to dodatkowy argument dla spółek i akcjonariuszy do sprzedaży walorów. – Zawsze lepiej sprzedawać, gdy OFE są „w grze” – mówią eksperci.

Aktualizacja: 08.02.2017 13:41 Publikacja: 06.08.2013 06:00

LC Corp, którego największym akcjonariuszem jest Leszek Czarnecki, planuje emisję akcji o wartości d

LC Corp, którego największym akcjonariuszem jest Leszek Czarnecki, planuje emisję akcji o wartości do 270 mln zł. Będzie to oferta z prawem poboru.

Foto: Archiwum

W I półroczu krajowi inwestorzy instytucjonalni odpowiadali za 37 proc. obrotu  akcjami na głównym parkiecie, z czego 24 proc. stanowiły fundusze emerytalne. – Jak więc można łatwo obliczyć, OFE stanowiły blisko 9 proc. całego obrotu . Zniknięcie prawie jednej dziesiątej popytu z rynku akcji na pewno nie pozostanie bez znaczenia na ceny. Mobilizacja emitentów i inwestorów jest więc zupełnie naturalną reakcją – mówi Marek Gąd, analityk Grupy Trinity.

Czas sięgnąć po kapitał

Już teraz – mimo sezonu wakacyjnego i niepewnej sytuacji na GPW – spółki decydują się na emisje akcji. Jest wysokie prawdopodobieństwo, że takich informacji będzie przybywać. – Spółki, którym chodzi o kapitał, powinny oczywiście skorzystać z tego, że chwilowo zamieszanie wokół OFE ucichło. Gdy ziści się negatywny scenariusz dotyczący OFE, potencjalnych kupujących będzie mniej, a i koniunktura się pogorszy – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM.

Eksperci podkreślają zarazem, że groźba likwidacji OFE nie jest oczywiście kluczowym argumentem za przeprowadzeniem oferty, ale może być dodatkową motywacją, aby się pospieszyć.

Co wymyśli rząd

Pojawiają się głosy, że groźba demontażu OFE to mobilizacja nie tylko dla spółek, ale też ich obecnych udziałowców. – Trudno mówić o wyraźnym trendzie, ale planowane, negatywne zmiany w OFE zapewne wpływają na przyspieszenie niektórych decyzji o sprzedaży akcji. Część podmiotów może zdecydować o szybszym wycofaniu się z danej inwestycji, niż planowała do tej pory – mówi Jarosław Lis, zarządzający w BPH TFI. Dodaje, że wyceny już są częściowo niższe w związku z zapowiedziami likwidacji OFE. Ale to może być też pułapką dla tych, którzy już teraz sprzedają  akcje. – Nie znamy jeszcze konkretów (dotyczących OFE – red.), a może się okazać, że skutki dla rynku będą mniej dotkliwe i sama ta informacja wywoła wzrost kursów – mówi Materna.

EI: bez nerwów

Jeśli chodzi o fundusze private equity wychodzące z inwestycji, to w ostatnich miesiącach najgłośniej było o Enterprise Investors. Sprzedał akcje m.in. Magellana i Kruka. Jednak zdaniem ekspertów w tym przypadku decydujący był raczej naturalny koniec horyzontu inwestycyjnego.

– Na szczęście nigdy nie byliśmy ekspertami od przesądów na rynku kapitałowym. W naszych decyzjach dotyczących wprowadzania spółek na giełdę, pozyskiwania dla nich kapitału czy sprzedawania akcji kierujemy się wyłącznie interesem tych spółek, dynamiką ich rozwoju i zdolnością do pomnażania wartości – mówi Jacek Siwicki, prezes Enterprise Investors. Dodaje, że czasami te działania są podejmowane nawet niezależnie od koniunktury rynkowej. – Na przykład w 2001 r., pomimo gospodarczej dekoniunktury, jako jedyni na rynku zdecydowaliśmy się na ofertę publiczną i wprowadziliśmy do obrotu akcje Eldorado (obecnie Emperia). Z perspektywy czasu wiemy, że stało to się z korzyścią dla spółki i rynku. Dlatego nie planujemy żadnych nerwowych ruchów niezależnie od potencjalnej skali „demontażu" OFE – mówi. Podkreśla, że fundusz funkcjonował na rynku  kapitałowym zanim jeszcze OFE powstały i poradzi sobie w nowych, zmienionych warunkach, jakakolwiek byłaby skala ewentualnych zmian. – Co oczywiście nie oznacza, że jesteśmy entuzjastami tego procesu – zaznacza Siwicki.

Rynek pierwotny w letargu

Sytuacja na rynku IPO już od kilku miesięcy jest bardzo trudna. Jeśli dojdzie do likwidacji OFE, będzie jeszcze gorzej. To właśnie fundusze są głównym nabywcą akcji. Z ich zasobów korzystał też Skarb Państwa, prywatyzując kolejne spółki. Nic więc dziwnego, że rząd chce jak najszybciej wprowadzić na giełdę Energę. Jest też spora presja na IPO PKP Cargo.

Marek Gąd zwraca też uwagę na inną, istotną kwestię. – Największym graczem ze strony popytowej w IPO pozostają instytucje, czyli głównie TFI, OFE oraz fundusze private equity. To one uczestniczą w budowie księgi popytu. Zainteresowanie inwestorów indywidualnych gra drugorzędną rolę. Zmiany w OFE mogą więc spowodować wzmocnienie pozycji pozostałych instytucji biorących udział w IPO – mówi. Dodaje, że mocniejsza pozycja negocjacyjna oznacza niższe ceny, co oznacza mniejszą wartość pozyskanych środków lub większe rozwodnienie. – Obie sytuacje są niekorzystne dla emitenta. Dlatego przeprowadzenie IPO przed planowanym rozmontowaniem OFE jest logiczne i korzystne z punktu widzenia oferującej swoje papiery spółki – ocenia.

Ile zdyskontował rynek

Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych, uważa, że inwestorzy już zdyskontowali fakt przejęcia aktywów OFE przez państwo, o czym świadczy choćby to, że warszawska giełda nie podążała za zwyżkami obserwowanymi w ostatnich tygodniach na innych rynkach.

– Nie spodziewam się zatem masowej wyprzedaży akcji przez obecnych właścicieli. Warto natomiast podkreślić, że potencjalna zwiększona podaż akcji ze strony Skarbu Państwa nie jest największym zagrożeniem. Dużo poważniejszą konsekwencją nacjonalizacji OFE będzie nacjonalizacja spółek, w których OFE mają łącznie pakiet kontrolny – mówi.

Dodaje, że może się to wiązać z ryzykiem istotnego obniżenia poziomu ładu korporacyjnego w spółkach od zawsze prywatnych i dotychczas dobrze zarządzanych. – Zawirowania polityczne będą mogły mieć wpływ na obsadę zarządu i rady nadzorczej, a nawet na decyzje biznesowe. Dlatego opracowaliśmy pakiet działań zaradczych, które pozwolą zminimalizować ryzyko wystąpienia przedstawionych powyżej negatywnych konsekwencji nacjonalizacji OFE – mówi.

Również zarządzający nie spodziewają się krachu, po ogłoszeniu decyzji w sprawie  OFE. – Jeśli miałaby być bardzo zła, to rynek już by to dyskontował. Tak się jednak nie dzieje. mWIG i sWIG pokonały roczne maksima, a WIG odrobił całą panikę „Rostowskiego". Tak się nie zachowuje słaby rynek dyskontujący katastrofę – mówi anonimowo jeden z zarządzających.

[email protected]

Opinie

Tomasz Gaszyński, zarządzający Altus TFI

Biorąc pod uwagę duże ryzyko (wnioskując z zapowiedzi rządzących) i wygórowane wyceny wielu spółek w stosunku do ich wyników, racjonalnym zachowaniem byłoby sprzedanie przez inwestorów przynajmniej części akcji dopóki OFE funkcjonują. Zachowanie Enterprise Investors jest zrozumiałe i logiczne. Nie warto pozbywać się spółek przy niskich wskaźnikach, a na GPW jest sporo takich, które mają wyceny, np. 10 EV/EBITDA czy 20 P/E. W razie negatywnego rozwiązania w sprawie OFE akcje te będzie można odkupić ze znacznym dyskontem. Alternatywą do sprzedaży przez właścicieli byłaby próba zrobienia emisji właśnie dziś, po obecnych wycenach (sprzedaż do OFE), a w przypadku ich likwidacji przeprowadzenie buy backu po znacznie niższych cenach i np. wycofanie z GPW.

Jerzy Nikorowski, doradca inwestycyjny Biura Maklerskiego BNP Paribas Polska

Wydaje mi się, że pomijając czynnik OFE, wybór czasu przeprowadzenia oferty jest w większym stopniu uzależniony od aktualnie realizowanych projektów i zapotrzebowania na kapitał. Niewiele firm zdecyduje się na przeprowadzenie emisji „na zapas". Inaczej jest w przypadku tych, które mają zdefiniowane potrzeby kapitałowe i przez ostatnie kwartały oczekiwały na bardziej sprzyjającą koniunkturę giełdową. W ich przypadku ryzyko zniknięcia potencjalnych nabywców akcji, jakimi były OFE, może motywować do bardziej intensywnych działań. Pełna lub częściowa likwidacja OFE stworzy „wąskie gardło" na polskim rynku IPO/SPO. W przypadku IPO firm państwowych, które często przy wejściu na rynek nie pozyskują kapitału, ryzyko niskiego popytu ma dużo mniejsze znaczenie niż dla głównego sprzedającego, czyli Skarbu Państwa.

Jarosław Niedzielewski, dyrektor ds. inwestycji Investors TFI

Nie łączyłbym ostatnich kilku sprzedaży dokonanych przez znaczących inwestorów, takich jak private equity, z nadchodzącą likwidacją OFE. Decyzje o wyjściu z takich inwestycji nie są podejmowane z dnia na dzień. Natomiast nie da się ukryć, że możliwość zniknięcia z rynku potencjalnego kupca, jakim są OFE, może wzmocnić wiarę sprzedającego w słuszność przyjętej strategii. Z drugiej strony, kupowanie teraz akcji przez OFE, paradoksalnie może się okazać rozsądne, jeżeli przyjmie się założenie, że głównym celem rządu jest szybkie przejęcie części obligacyjnej, a część akcyjna pozostanie w jakiejś formie w OFE. Zwiększenie wartości instrumentów udziałowych kosztem dłużnych może w takim przypadku być sposobem na „uratowanie" części aktywów przed fiskusem.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy