- Po przeprowadzeniu szerokich konsultacji, na prośbę lokalnych domów maklerskich zdecydowaliśmy jednak o przedłużeniu okresu zmodyfikowanego harmonogramu notowań. Decyzja o powrocie do standardowego harmonogramu powinna być wynikiem również woli domów maklerskich, posiadających bezpośrednie relacje z inwestorami – mówi Maciejewski.
Niedawno szef GPW na łamach „Parkietu" tłumaczył, że jego obserwacje wskazują, że znaczna część inwestorów indywidualnych opowiada się za handlem w tych samych godzinach, w jakich handluje się na głównych parkietach w Europie. - A dla nas – wszystkich podmiotów obsługujących rynek – potrzeby inwestorów powinny być kluczowym, choć oczywiście nie jedynym, czynnikiem decydującym. A ze szczególną uwagą należy wsłuchiwać się w oczekiwania inwestorów indywidualnych – oni zasadniczo są w trudniejszej sytuacji niż profesjonalni inwestorzy instytucjonalni, więc należy szukać rozwiązań, które podniosą ich komfort funkcjonowania. Teraz ten komfort, zwłaszcza w przypadku najbardziej aktywnych inwestorów, jest zbyt niski. W sytuacji, kiedy można handlować na innych rynkach europejskich, obserwując często dynamiczne zmiany na giełdach amerykańskich, my mamy proponować five o'clock tea? – mówił Maciejewski.
Przeciwko wydłużeniu sesji protestowali brokerzy. Izba Domów Maklerskich wystosowała niedawno pismo do zarządu GPW w którym podkreśliła, że optymalnym rozwiązaniem z ich punktu widzenia byłoby nie wydłużenie, ale skrócenie sesji o dodatkowe pół godziny. Maklerzy chcieli handlować od 9.00 do 16.30.
- W ocenie środowiska maklerskiego skrócenie czasu trwania sesji, może zwiększyć poziom płynności na warszawskim parkiecie, w jednostce czasu, i tym samym podnieść jego atrakcyjność dla inwestorów – pisali brokerzy do zarządu GPW.
Jak jednak podkreślają, wczorajsza decyzja GPW ,jest rozwiązaniem kompromisowym, który godzi interesy obu stron.