W styczniu OFE wydały na akcje 1,4 mld zł – wg Trigon DM – lub 1,6 mld zł – wg BESI. Tak czy inaczej, najwięcej od października 2013 r. Z szacunków Trigona wynika, że popyt funduszy na akcje polskie wyniósł ponad 600 mln zł, zdaniem BESI było to prawie 900 mln zł.
To dobra informacja, biorąc pod uwagę, że zarówno w grudniu, jak i listopadzie OFE zdecydowanie stały po stronie sprzedających. Analitycy przestrzegają jednak przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków.
Największy zaburzył obraz
– Zakupy akcji przez OFE w styczniu na pierwszy rzut oka rzeczywiście robią wrażenie. Pamiętajmy jednak, że o wyniku całej branży zadecydował tylko jeden gracz – ING, częściowo wspomagany przez MetLife. Jeżeli spojrzymy na to, co robili pozostali, trudno wyciągnąć jednoznaczne wnioski. Część sprzedawała, część nic nie robiła. Ruchy wszystkich OFE odzwierciedlają więc styczniowy trend boczny na giełdzie – ocenia Maciej Jacenko, dyrektor dep. rynków kapitałowych BESI.
Sprawca styczniowego zamieszania – ING PTE, w poniedziałek nie odpowiedział na nasze pytania o to, co sprawiło, że ruszył na zakupy, ani o to, jak zapatruje się na polski rynek akcji w przyszłych miesiącach. Trudno jednak, żeby były to czarne wizje, biorąc pod uwagę, że w pierwszym miesiącu roku wydał wg różnych szacunków od 450 mln zł do 517 mln zł na zakupy akcji polskich oraz od 590 mln zł do 600 mln zł na akcje zagraniczne.
To właśnie stabilny wzrost udziału tych drugich w portfelach funduszy emerytalnych zwrócił uwagę analityków. – Publikacja przez OFE szczegółowych struktur portfeli na koniec 2014 r. pozwoliła na dokładniejsze oszacowanie zaangażowania w inwestycje zagraniczne według nowej metodologii KNF, według której to waluta, w jakiej akcje są denominowane, a nie miejsce notowań ma decydować, czy jest to inwestycja zagraniczna. Na koniec 2014 r. tak liczony udział inwestycji zagranicznych wynosił 7,7 proc. Na koniec stycznia 2015 r. było to już 8,2 proc. – podkreślił Maciej Marcinowski z Trigon DM w poniedziałkowym raporcie.