Co prawda BTE ma zniknąć dopiero w sierpniu 2016 r., jednak już teraz trwają analizy, kto zyska, a kto straci na tym wyroku. Jednym z głównych wygranych mogą się okazać firmy windykacyjne, do których może trafić jeszcze więcej spraw.
– Likwidacja BTE spowoduje, że wszczęcie postępowania egzekucyjnego przeciwko nierzetelnemu dłużnikowi będzie wymagało nie tylko dłuższego czasu i wyższych kosztów, ale także nierzadko szczegółowej wiedzy prawniczej i czynnego zaangażowania w prowadzone postępowania cywilne – mówi Jan Prasałek, ekspert w Kancelarii Rączkowski, Kwieciński, Adwokaci. – Banki zmuszone więc będą, w zależności od przyjętej polityki, do zwiększania zatrudnienia własnych pracowników, przekazania prowadzenia postępowań zewnętrznym kancelariom prawnym lub sprzedaży wierzytelności.
Dla branży windykacyjnej, która od kilku lat przeżywa rozkwit, to woda na młyn. Szacuje się, że tylko w 2014 r. banki sprzedały portfele przeterminowanych długów o łącznej wartości około 13,5 mld zł. Do tego trzeba dodać sprawy, które zostają w banku, ale ich windykacja jest zlecana firmom zajmującym się odzyskiwaniem wierzytelności. Wielkość tego rynku szacuje się na około 9 mld zł.
– Sądząc po tym, że proces postępowania sądowego jest znacznie droższy, bardziej skomplikowany i czasochłonny niż uproszczony z BTE, sądzimy, że banki będą bardziej skłonne do wcześniejszej sprzedaży portfeli. Musi być jedynie spełniony warunek, że transakcja ma być opłacalna dla banku – uważa Paweł Trybuchowski, wiceprezes firmy GetBack.
– Jeśli nie pojawią się alternatywne rozwiązania prawne stosowane przez banki w celu zabezpieczenia egzekucji w perspektywie od dwóch do trzech lat, windykatorzy mogą oczekiwać większej skłonności do wystawiania na sprzedaż portfeli na wcześniejszym etapie windykacji – mówi Wojciech Andrzejewski, wiceprezes firmy Presco.