– Nowy sposób na oskubanie klientów? – pyta oburzony nasz czytelnik, prawdopodobnie jeden z niewielu klientów TFI zwracających uwagę na benchmarki. Gdyby było ich więcej, budziłyby one znacznie większe emocje.
Sposób liczenia wzorca przyjęty przez Skarbiec nie jest na pewno nowy i raczej powszechny, nie dotyczy tylko tego TFI. Na 60 funduszy akcji polskich, zaledwie 11 ma portfel wzorcowy oparty w 100 proc. na WIG (z oferty Agio, Altusa, Amundi, BZ WBK, ING, Legg Mason, Quercusa i Union Investment).
Powszechną praktyką jest rozwadnianie części akcyjnej portfela wzorcowego 5–10 proc. udziałem stopy procentowej, np. WIBID albo WIBOR. Tę praktykę można jeszcze zrozumieć – fundusz akcji nie musi inwestować 100 proc. aktywów na giełdzie, 5–10 proc. portfela może trzymać w gotówce (to, czy klient TFI inwestujący w fundusz akcji chce mieć tylko 90 proc. czy jednak 100 proc. akcji, jest zagadnieniem na osobną dyskusję).
Jednak odejmowanie od benchmarku opłat za zarządzanie funduszem jest już dla klientów gorzką pigułką do przełknięcia. Taki sposób liczenia stopy zwrotu portfela wzorcowego przyjęły AXA TFI, Copernicus Capital TFI, KBC TFI, Millennium TFI, Opera i wspomniany Skarbiec.
Dlaczego? W KBC TFI wytłumaczono nam, że chodzi o ocenę pracy zarządzających. Wycena jednostek uczestnictwa jest już pomniejszona o opłaty za zarządzanie, zarówno stałe, jak i zmienne (jeżeli w ogóle są). Dlatego, aby ocenić pracę prowadzącego portfel, od wzorca również trzeba je odjąć.