Od początku roku warszawskie indeksy wykonały mniej więcej połowę planu, który pod koniec 2014 r. wyznaczyli im zarządzający biorący udział w debacie „Parkietu".
Zgadzali się oni, że szeroki rynek naszej giełdy wzrośnie, ale raczej więcej niż o 10 proc. Sądząc po stopach zwrotu osiągniętych przez warszawskie wskaźniki do tej pory, są one na dobrej drodze do realizacji celu. WIG zyskał 4,1 proc., mWIG40 6,1 proc., a sWIG80 7,2 proc. Jedynie WIG20 wyraźnie odstaje in minus, zyskując zaledwie 0,3 proc.
Prognozy do poprawki
Jednak warszawskie indeksy jedynie pozornie zachowują się zgodnie z prognozami, a zarządzający są dalecy od podtrzymywania swoich założeń sprzed sześciu miesięcy. – Obecnie obniżyłbym nieco moje prognozy z końca ub.r. Wtedy mówiłem, że szeroki rynek może wzrosnąć o nie więcej niż 10 proc. Teraz, po około 4 proc. wzrostu w pierwszym półroczu, nie podtrzymuję tej prognozy – mówi Andrzej Lis, zarządzający Altus TFI.
Nie tylko on nie podejmuje się jednak sformułowania nowych, konkretnych prognoz. – Jest obecnie tyle czynników, które determinują ruchy na GPW, jak geopolityka i kwestia Ukrainy, sprawa Grecji, wybory parlamentarne i szczegóły programu wygranej partii, szczególnie PiS, w kontekście wypowiedzi na temat potencjalnego opodatkowania banków, supermarketów, a także sektora telekomunikacji, że przewidywanie przyszłości to czyste wróżenie z fusów – kwituje Konrad Księżopolski, szef działu analiz BESI.
– Szerokiemu rynkowi będą ciążyć sektor bankowy (perspektywa wprowadzenia podatku od aktywów, obniżającego zyski netto), energetyczny (kopalnie), a także szerzej – spółki Skarbu Państwa, co do których pojawiają się obawy, że będą musiały się zrzucać na obietnice wyborcze. Właściwie tylko PKN Orlen i PGNiG podtrzymywały w pierwszym półroczu notowania WIG20. Dlatego przynajmniej do wyników wyborów parlamentarnych jesienią nie spodziewam się zainteresowania inwestorów zagranicznych naszym parkietem. Zresztą później, w zależności od tego, kto wygra, to polityka, a nie sytuacja makroekonomiczna wyjdzie jeszcze bardziej na pierwszy plan – mówi Lis, który dobrze wyczuwa nastawienie swoich zagranicznych kolegów po fachu (szczegóły w ramce).