Wbrew powszechnym obawom polskich brokerów do nowych przepisów ograniczających dźwignię finansową na rynku forex, które obowiązują w Polsce od 16 lipca, dostosowały się nie tylko krajowe instytucje, ale także międzynarodowe firmy oferujące swoje usługi w naszym kraju.
Większość zagranicznych platform foreksowych jeszcze kilka dni przed wejściem w życie nowych przepisów informowała na swoich stronach internetowych o tym, że polscy klienci niedługo będą musieli pożegnać się z ogromnymi dźwigniami finansowymi. W wielu firmach można było handlować nawet z lewarem 1 do 500. Od 16 lipca maksymalna dopuszczalna prawem dźwignia wynosi 1 do 100. Inwestorzy, którzy chcą stosować większe lewary, mogą mieć z tym na naszym rynku spory problem. Chociaż część firm ze zmianą dźwigni czekała do ostatniej chwili, to jednak i one poddały się nowym przepisom (m.in. XM czy Plus500, które mają swoje siedziby na Cyprze). O zmianach w polskim prawie informowały nie tylko same firmy czy KNF. Podobne informacje przekazywały firmom nadzorcy z innych krajów.
Nad tym, czy platformy foreksowe działają zgodnie z obowiązującymi przepisami, czuwa cały czas Komisja Nadzoru Finansowego. – Na bieżąco monitorujemy, czy podmioty stosują się do nowych regulacji prawnych. Jeszcze na kilka dni przed wejściem w życie ustawy niektóre podmioty i nadzory informowały o zmianie przepisów i wprowadzeniu ograniczenia dźwigni finansowej. W przypadku zidentyfikowania naruszenia przepisów prawa będziemy podejmować stosowne działania – mówi Maciej Krzysztoszek z Urzędu KNF.
Co grozi za złamanie przepisów? Nadzór może ograniczyć lub cofnąć zezwolenie na prowadzenie działalności maklerskiej. Trzeba się także liczyć z karami finansowymi, które mogą wynosić do 10 proc. przychodu wykazanego w ostatnim zbadanym sprawozdaniu finansowym firmy.