Nie czekaj na odrobienie strat
Przyjęcie jako punktu odniesienia szczytu poprzedniej hossy nie jest złośliwością. Czerwiec 2007 r. był miesiącem, w którym napływy netto do funduszy akcji polskich były najwyższe w historii polskiego rynku kapitałowego, przekroczyły bowiem 4 mld zł netto. Na poziomie powyżej 3 mld zł netto utrzymywały się również bezpośrednio przed i po, bo w maju i lipcu.
Osoby, które wtedy zdecydowały się zainwestować na GPW za pośrednictwem funduszy, są teraz 30 proc. na minusie w przypadku funduszy akcji szerokiego rynku lub 36 proc. pod kreską, jeżeli wybrały małe i średnie spółki.
Co mają teraz robić? Trzymać w oczekiwaniu, aż się odkują? Minęło osiem lat, mają prawo nie mieć już serca do inwestycji. Może więc wycofać oszczędności lub przerzucić je (poprzez konwersję) do funduszu, w którym mogliby szybciej odrobić straty?
Eksperci przestrzegają przed inwestowaniem w nadziei, żeby „wyjść na zero". – To nie cena, po której kupiłem akcje, decyduje o tym, czy trzymam je czy nie, tylko ocena perspektyw wybranej spółki – mówi Andrzej Domański, dyrektor działu zarządzania Noble Funds TFI. – Jeżeli ktoś kupił akcje KGHM po 160 zł, to teraz, gdy kosztują 80 zł, nie powinien ich trzymać, kierując się jedynie nadzieją, że osiągną wyjściowy poziom. Ceny miedzi i srebra znajdują się przecież na zupełnie innych poziomach i to przede wszystkim oczekiwania odnośnie do nich powinny dyktować, czy KGHM pozostanie w portfelu. I odwrotnie, jeżeli ktoś kupił akcje PKN Orlen za 30 zł i sprzedał po 50 zł, tylko pozornie zrobił dobry interes. Niesamowita poprawa marż rafineryjnych w ostatnich kwartałach sprawiła, że teraz papiery PKN kosztują ponad 70 zł – wyjaśnia Domański, zarządzający Noble Fund Akcji, który – dzięki selekcji spółek opartej na analizie fundamentalnej i sektorowej – stracił 17 proc., podczas gdy średni wynik w grupie porównawczej wyniósł 30 proc. pod kreską.
Zgadza się z nim Adam Łukojć ze Skarbca. – Motywacją do inwestowania nie powinno być odrobienie strat – przekonuje zarządzający Skarbcem Małych i Średnich Spółek, który akurat traci „tylko" 30 proc., jest więc 6 pkt proc. powyżej sWIG80 (i to mimo wysokich opłat na tle konkurencji). – To trochę tak jak z kupnem mieszkania. Jeżeli decydujemy się na własne lokum, to najważniejszym kryterium przy zakupie nie jest cena sprzed dziesięciu lat – mówi Łukojć. Jednocześnie przekonuje, że w funduszach akcji zostało teraz naprawdę niewielu inwestorów, którzy postawili na nie w połowie 2007 r. Kulminacyjna fala odpływów z funduszy miała miejsce w okresie listopad 2007 – styczeń 2008 r. Wycofano z nich wtedy ponad 7,5 mld zł (nawiasem mówiąc, klienci TFI zrealizowali większą stratę, niż ponieśliby, zostając w funduszach do dziś).