Zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego wzmocniło międzynarodową pozycję prezydenta Władimira Putina. Powrót Rosji na polityczne salony powoli staje się faktem. Rynek to dostrzega.
Putin pokerzysta
– Rosną oczekiwania, że wzrost zaangażowania państw zachodnich w konflikt w Syrii przeciwko Państwu Islamskiemu pozwoli Putinowi wynegocjować potencjalne ulgi w sankcjach nałożonych za konflikt na Ukrainie – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Radzi jednak, aby nie przeceniać wagi, jaką niektórzy przypisują „czynnikowi politycznemu". – W obecnych warunkach zbliżenie Moskwy z Zachodem to zbyt mało, aby odwrócić dotychczasowe tendencje w notowaniach rubla oraz indeksu RTS. Decydujące znaczenie dla rosyjskich aktywów będzie mieć ropa naftowa – uważa Rogalski.
– Inwestorzy liczący na dalsze odreagowanie rubla będą pokładać duże nadzieje w zaplanowanym na początek grudnia spotkaniu kartelu OPEC i towarzyszących mu wydarzeniach. Oczekiwania dotyczące umocnienia rubla będzie ograniczać perspektywa możliwego cięcia stóp procentowych o 50 punków bazowych przez Bank Rosji na posiedzeniu 11 grudnia – dodaje analityk DM BOŚ.
W podobnym tonie jak Rogalski wypowiada się Krzysztof Wańczyk z ING Securities. – Ocieplenie relacji politycznych na linii Zachód–Rosja nie zdoła z dnia na dzień odwrócić głównego trendu ani w przypadku rubla, ani rosyjskiej giełdy. Zeszłotygodniowy spekulacyjny impuls nie zmienia atrakcyjności rosyjskich aktywów, to korekta w głównym trendzie. Patrząc długofalowo na kursy rubla czy RTS, trudno być optymistą. Fundamenty i otoczenie makro generują ryzyko dalszej przeceny. Dotychczasowe działania Bank Rosji mające pobudzić wzrost nie przynoszą skutków. Rosyjska gospodarka jest pogrążona w recesji, nic nie zapowiada szybkiego odwrócenia negatywnych tendencji. Przyszłość rosyjskiej waluty będzie pochodną tego, co wydarzy się na rynku ropy, a cena surowca pogłębia spadki – mówi Wańczyk.