Emerytura | Tysiąc, dwa, trzy tysiące – ścieżka dojścia do dodatkowych dochodów

Realną wartość dodatkowych pieniędzy, które będziemy mogli sobie wypłacać na emeryturze, można dość precyzyjnie określić.

Publikacja: 16.12.2015 05:00

Emerytura | Tysiąc, dwa, trzy tysiące – ścieżka dojścia do dodatkowych dochodów

Foto: Archiwum

Odkładać jak najwięcej

Problem w tym, że nie tak łatwo do tej ekstraemerytury dojść. Wbrew powszechnym opiniom, osobom, którym do końca okresu aktywności zawodowej zostało 20 lat lub mniej, nie wystarczy odkładanie „nawet drobnych" comiesięcznych kwot – powinny one oszczędzać jak najwięcej.

W takim horyzoncie nie wystarczy też stosowanie strategii „kup i zapomnij". Trzeba w miarę aktywnie zarządzać inwestycjami emerytalnymi. Po pierwsze dlatego, że ochrona oszczędności przed inflacją wymaga zainwestowania przynajmniej części kapitału w akcje, które dzisiaj już nie są klasą aktywów „kup i trzymaj". Po drugie, w ciągu 20 lat może się okazać, że najwięcej odkładaliśmy „na górce", a wydawanie zgromadzonego kapitału wypadnie „w dołku". Aktywne zarządzanie oszczędnościami emerytalnymi może uchronić przed negatywnymi konsekwencjami takiego scenariusza.

Emerytura na zamówienie

Na pomysł, jak połączyć kupowanie akcji w emerytalnym „opakowaniu" IKE (indywidualnego konta emerytalnego) z aktywnym zarządzaniem, wpadł DM BOŚ. Rynkowa nowość nazywa się amIKE i ruszy w I kwartale przyszłego roku.

Każdemu klientowi broker zaproponuje portfel modelowy oparty na indywidualnym profilu ryzyka oraz wieku. Takich strategii emerytalnych będą w sumie cztery – Ochrona, inwestująca w obligacje, Dekada, przeznaczona na 10-letni okres inwestycyjny, w której udział akcji nie przekroczy 30 proc., Równowaga – z udziałem akcji do 50 proc. i czasem oszczędzania od 10 do 20 lat i Dynamika – akcje do 70 proc. horyzont inwestycyjny przekraczający 20 lat.

Oszczędności emerytalne zgromadzone na IKE powinny opiewać przynajmniej na 20 tys. zł. Jeżeli są niższe (ale wyższe niż 1 tys. zł) mogą być inwestowane jedynie według strategii Ochrona.

Formuła konta emerytalnego sprawia, że w amIKE od zysków kapitałowych nie płaci się podatku Belki – w przypadku tradycyjnego rachunku maklerskiego bez takiego „opakowania", trzeba go zapłacić. Jednocześnie opłaty za zarządzanie pobierane przez DM BOŚ są niższe niż w funduszach, wynoszą maksymalnie 2,9 proc. (w przypadku Dynamiki). Do stawki za zarządzanie trzeba doliczyć prowizje maklerskie – 0,3 proc. od transakcji akcjami i 0,1 proc. w przypadku obligacji. Przedstawiciele DM BOŚ zapewniają, że prowadzący portfele amIKE nie stosują handlu wysokich częstotliwości i nie będą próbowali odbić sobie niskich opłat za zarządzanie prowizjami maklerskimi.

[email protected]

Pytania do Grzegorza Zalewskiegoeksperta Domu Maklerskiego BOŚ

Da się tak precyzyjnie ułożyć plan oszczędzania, żeby na emeryturze mieć dokładnie 1 tys. zł lub 2 tys. zł ekstra?

A odpowiedź może być frywolna?

Może.

Odkładajmy co miesiąc 1 tys. zł, to na starość będziemy mieli ten tysiąc złotych miesięcznie.

A co jeżeli nie stać nas na oszczędzanie co miesiąc takiej kwoty?

Przyjmijmy, że na emeryturze będziemy żyć dziesięć lat. Jeżeli chcemy wypłacać sobie 1 tys. zł miesięcznej renty, musimy odłożyć 120 tys. zł. Na razie abstrahujemy od zmiany wartości pieniądza w czasie. Jeżeli jesteśmy młodzi i mamy przed sobą 30–40 lat oszczędzania, możemy te 120 tys. zł uzbierać, faktycznie odkładając drobne kwoty. Jeżeli do emerytury zostało nam 40 lat, wystarczy 250 zł miesięcznie, żeby zgromadzić te 120 tys. zł. Ale bądźmy szczerzy – w wieku 18 lat nikt nie myśli o oszczędzaniu na starość. Prawdopodobnie, gdy już do nas dotrze, że emerytura z ZUS będzie głodowa, zostanie nam do niej ok. 20 lat (to i tak dość optymistyczne założenie). W takiej sytuacji mniejszą kwotą niż 500 zł miesięcznie już się nie wykręcimy. Dlaczego o tym mówię? Trzeba sobie jasno powiedzieć, że „strategią drobnych kroczków", tak bardzo popularną wśród wielu osób, nie zbudujemy majątku na stare lata. To dobry sposób na wyrobienie nawyku oszczędzania, ale nie na zgromadzenie majątku.

Jeżeli nie jesteśmy bogaci i nasz miesięczny „drobny kroczek" nie opiewa na 2 tys. zł – nie warto w ogóle oszczędzać?

Nie ma alternatywy, musimy to robić, ale ze świadomością, że drobne kwoty co miesiąc nie wystarczą. Musimy do nich systematycznie dokładać, na przykład premie w pracy, „trzynastki", zwroty podatku i inne tego typu większe, doroczne zastrzyki gotówki. Wróćmy jeszcze do wcześniejszego przykładu. Wartość pieniądza w czasie to bardzo istotna zmienna. W 2009 r. kilogram chleba kosztował średnio 2,3 zł, dziś to ok. 3,5 zł. Choć, nawiasem mówiąc, są również obszary, w których, dzięki postępowi technologicznemu wartość pieniądza w czasie okazuje się mniej więcej stabilna. Zauważmy, że na dobry komputer od lat trzeba wydać ok. 4 tys. zł i ta cena się nie zmienia. Jednak komputer kupujemy raz na kilka lat, a chleb – codziennie. Oszczędzając długoterminowo, nie można abstrahować od inflacji. Dlaczego więc, układając emerytalny plan oszczędnościowy, pominęliśmy wzrost cen? Ponieważ najprawdopodobniej stopa zwrotu z inwestycji – w optymistycznym wariancie – umożliwi nam jedynie zachowanie wartość pieniądza. Jeżeli będziemy mieli naprawdę szczęście, zysk z inwestycji okaże się o parę pkt proc. wyższy od inflacji. Pod warunkiem że postawimy na akcje, a nie na obligacje. W tym drugim przypadku, przy obecnym poziomie stóp procentowych, zysk przewyższający inflację jest raczej mało prawdopodobny. Historycznie rzecz biorąc, stopy zwrotu z inwestycji w polskie akcje wynoszą średnio 8 proc. rocznie. To daje szansę na pokonanie inflacji. Nawet jeżeli weźmiemy płaski w ostatnich latach – a teraz nurkujący – WIG20, zobaczymy, że gdybyśmy mieli po jednej akcji każdej z sześciu największych spółek w indeksie, to w ciągu ostatnich pięciu lat dostalibyśmy 285 zł z dywidend. Nie zapominajmy o dywidendach – przy długoterminowym horyzoncie inwestycyjnym mogą w dużej mierze zniwelować negatywny efekt spadku wartości naszych akcji. Średnia stopa dywidendy dla spółek notowanych na GPW to 3–4 proc. – całkiem sporo.

Te historyczne stopy zwrotu zdecydowanie przewyższają inflację, skąd więc przekonanie, że ledwo uda się ją pokonać?

Jeżeli będziemy mieć szczęście, uda się ją pokonać nawet znacznie, ale tak jak powiedziałem – do tego trzeba farta. Wszystko bowiem zależy od faz cyklu koniunkturalnego – jeżeli lata, gdy zarabiamy najwięcej i dużo odkładamy, przypadną w szczycie cyklu, a „przejadanie" majątku rozpoczniemy w dołku koniunktury – możemy tak naprawdę tej realnej wartości pieniądza nie zachować. Brzmi brutalnie, ale to są fakty. Dlatego trzeba odkładać w sposób, który umożliwia „wyciśnięcie" z oszczędności jak najwyższej stopy zwrotu.

Czyli jak?

Inwestując w akcje na rachunku maklerskim opakowanym w Indywidualne Konto Emerytalne (IKE). Nie płacimy wtedy podatku od zysków kapitałowych, nie płacimy go też od dywidend, które możemy reinwestować, nie oddając niczego fiskusowi. Dzięki temu zarabiamy o prawie jedną czwartą więcej. Realne stopy zwrotu z inwestycji zabezpieczą oszczędności przed inflacją i może dadzą zarobić coś ekstra w „tłustych latach". Reszta to już kwestia kwot bazowych – tego, ile miesięcznie możemy odkładać. Albo nas na to stać, albo nie.

Dlaczego wspomniał pan IKE, a nie IKZE, czyli Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego?

Statystyki pokazują, że w przypadku wieloletnich inwestycji w akcje z myślą o emeryturze lepiej się sprawdza IKE. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że to właśnie IKE w formie rachunków maklerskich gromadzą największe kwoty, najwyższe wpłaty. IKZE jest tak naprawdę sposobem na bieżące obniżenie podatku dochodowego, trudno – korzystając tylko z tego konta (limit wpłat w 2015 r. to niecałe 4,8 tys. zł) – zbudować prawdziwy majątek. Taką możliwość stwarza IKE (limit wpłat w 2015 r. – prawie 12 tys. zł). Gdyby ktoś od 2004 r. postanowił wykorzystywać cały roczny limit IKE, to jego wpłaty przekroczyłyby już 90 tys. zł. Co prawda, oznaczałoby to, że co miesiąc musiałby wygospodarować około 700 zł do odłożenia na to konto.

Od jakich akcji zacząć emerytalną inwestycję?

Jakkolwiek w tych dniach może to zabrzmieć groteskowo, zupełnym początkującym radziłbym zacząć od blue-chips – pamiętajmy, że cały czas mówimy o długim horyzoncie inwestycyjnym. Ich akcje najlepiej nadają się do nauki inwestowania, obserwacji wpływu dywidend na osiąganą stopę zwrotu. Później, stopniowo, można poszukać spółek, które naprawdę pozwalają zarobić, pamiętając, że potencjalnie wyższy zysk to również większa ewentualna strata. Ci, którzy mają już jakieś doświadczenie, wiedzą, że stabilne spółki, może i są bezpieczniejsze, ale ... no właśnie. Są po prostu stabilne. W ostatnich latach zyski ze spółek wchodzących w skład WIG20 pochodziły głównie z wypłacanych dywidend. A szanse na zysk ze zmiany cen akcji (rozwoju biznesu firm) dawały małe i średnie spółki.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy