Surowce | Odbicie cen ropy naftowej – korekta czy zmiana trendu?

Ropa naftowa to oprócz złota najpopularniejszy surowiec wybierany przez inwestorów handlujących kontaktami na różnice kursowe (CFD).

Publikacja: 08.03.2016 05:00

Surowce | Odbicie cen ropy naftowej – korekta czy zmiana trendu?

Foto: GG Parkiet

Wynika to ze stosunkowo niskich kosztów transakcyjnych oraz szerokiego dostępu do cenotwórczych informacji. Kolejne atuty to wysoka płynność i zmienność cen. W ciągu trzech tygodni baryłka ropy typu WTI zdrożała o ponad 40 proc. Wielu inwestorów chyba uwierzyło, że zobaczyliśmy już dołek cen. Słusznie?

Fundamenty

Kwestie fundamentalne sugerują, że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, aby odtrąbić triumf byków. Analitycy mówią wprost: nie mówmy o zmianie głównego trendu oraz o powrocie hossy. – Najbliższe miesiące to najprawdopodobniej okres stabilizacji cen. Nadpodaż na rynku jest bardzo znacząca, a najwięksi producenci nie są w stanie wypracować kompromisu nawet w sprawie zamrożenia poziomów wydobycia, nie mówiąc już o jego ograniczeniu – zauważa Kamil Maliszewski, analityk DM mBanku.

Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets w Europie Wschodniej, zwraca uwagę, że słaba kondycja światowej gospodarki nie sprzyja cenom ropy. – Inny argument to słabość OPEC jako gremium, które wewnętrznie nie mówi jednym głosem – dodaje. Pomimo negatywnych fundamentów pewną pociechę może stanowić chociażby spowolnienie wydobycia surowca w USA.

Technika

Zasięg trwającego odbicia cen ropy poprawił sytuację techniczną na wykresie. Od dołka cena baryłki typu WTI podskoczyła z 26 do 36 dolarów.

– Przełamanie strefy około poziomu 35 dolarów było kluczowe dla zmiany średnioterminowego obrazu na wykresie. Warto zwrócić uwagę, że od stycznia obroty wręcz katapultowały, a w okolicach dołka w lutym były zdecydowanie najwyższe. To dobry znak uwiarygadniający punkt zwrotny i może służyć za argument techniczny za dalszymi zwyżkami w średnim terminie – uważa Wardyn.

Ekspert przestrzega przed hurraoptymizmem. Radzi zachować zimną krew.

– W krótkim terminie, z uwagi na siłę ostatniego trendu spadkowego, relatywizm obecnych cen ropy jest olbrzymi. Podobnie było zresztą, gdy notowania przekraczały 100 dolarów. Chwilowo kurs nie odzwierciedla sił popytu i podaży na rynku fizycznym. Udział spekulacyjnych inwestycji jest olbrzymi. Mamy więc po prostu bardzo mocne techniczne odbicie i zamykanie długoterminowych krótkich pozycji. Pamiętajmy, że nawet jeżeli doświadczamy odwrócenia trendu, to nie oznacza to, że z bessy wejdziemy w hossę. Inwestorzy często zapominają o trendach horyzontalnych, chcą zawsze widzieć dynamiczne ruchy. Teraz trzeba poczekać na uspokojenie notowań – dodaje Wardyn.

[email protected]

Opinia partnera | Indeks S&P500 wraca na ścieżkę hossy?

Daniel Kostecki, analityk, HFT Brokers

Od minimum z 11 lutego S&P500 zyskał ponad 10 proc. Oznacza to wzrost do najwyższych poziomów od początku stycznia.

W tym samym czasie notowania baryłki ropy typu WTI, które również wyznaczyły dołek 11 lutego, wzrosły o prawie 38 proc. Co więcej, 11 lutego dołek odnotowały także oczekiwania odnośnie do tempa podwyżek stóp procentowych za oceanem w ciągu roku (wtedy też rynek oczekiwał, że 3-miesięczny LIBOR dla USD wzrośnie na przestrzeni 12 miesięcy o zaledwie 0,9 pkt proc.). Od tego czasu oczekiwania podskoczyły do poziomu 0,31 pkt proc. (stan z piątku).

Powyższe zestawienie dość jasno obrazuje, co ma aktualnie największy wpływ na amerykański indeks. Jest to ropa naftowa, za nią oczekiwania inflacyjne, a za ich wzrostem podniesienie oczekiwań co do tempa podwyżek stóp w USA. Za tym wszystkim idą zwyżki amerykańskiego indeksu. W efekcie, zdawałoby się, że paradoksalnie, im szybciej będą rosły oczekiwania odnośnie do działań Fedu, tym wyżej będzie amerykańska giełda (przy zachowaniu korelacji, która od października 2015 r. sięga 87 proc.).

Z kolei tempo działań Fedu najprawdopodobniej będzie zależeć nie od rynku pracy, ale od inflacji i oczekiwań inflacyjnych, a te z kolei będą w dużej mierze zależne od poziomu cen ropy naftowej. Tymczasem na rynek ropy pozytywnie (dla byków) wpływa ostatnia decyzja o zamrożeniu wydobycia oraz możliwa perspektywa porozumienia w sprawie jego cięcia.

Dodatkowo warto zwrócić uwagę na różnicę w oprocentowaniu długoterminowych i krótkoterminowych obligacji USA w kontekście szczytów hossy z 2000 i 2007 r. Wtedy też spread w oprocentowaniu 10-letnich obligacji względem 2-letnich był na poziomie odpowiednio -0,475 oraz -0,106 proc., czyli krótkoterminowe obligacje były wyżej oprocentowane niż długoterminowe. Obecnie różnica wynosi 1,023 proc. Jeśli wziąć pod uwagę ostatnie tego typu zdarzenie (spadek z poziomów obserwowanych obecnie do wartości ujemnych), to w latach 2004–2007 indeks wzrósł o 30 proc., nim spread spadł z poziomu 1,023 do -0,106 proc. Oczywiście historia nie musi się powtarzać, ale gdyby jednak, to indeks S&P500 może wzrosnąć w okolice 2500 pkt.

Należy także dodać, że cykl podwyżek stóp procentowych w USA z lat 2004–2006 nie wpłynął niekorzystnie na indeks S&P500, który w latach 2004–2007 wzrósł o 33 proc.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy